Zacznijmy od scenariusza, którego jednym z współtwórców był Rafał Woś, dziennikarz ekonomiczny o lewicowych poglądach. Akcja filmu rozpoczyna się, gdy Chada, chłopak z warszawskiej Pragi, który rozpoczynał muzyczną karierę jeszcze w latach 90., a rozgłos zdobył w kolejnej dekadzie, dołącza do grupy przestępczej kradnącej samochody i handlującej narkotykami. Imponują mu szybkie pieniądze i styl życia Łysej (ciekawa rola Małgorzaty Kożuchowskiej). Matka (Ewa Ziętek), zarabiająca grosze jako pielęgniarka, jest przerażona kolejnymi wybrykami syna. On jednak chce szybko zarobić, a potem zamknąć się w pokoju i nagrywać kawałki o troskach nękających ulicę. Poprowadzona czytelnie narracja opisuje poszczególne etapy życia bohatera. I chociaż od czasu do czasu pojawiają się fabularne uproszczenia i banalne zwroty akcji, to jednak za sprawą wplecionych w strukturę scenariusza hiphopowych tekstów rapowanych przez głównego bohatera „Proceder" oddaje prawdę świata, w którym funkcjonował Chada.



A właśnie z prawdą w przypadku filmów biograficznych jest najczęstszy problem. Przekonali się o tym twórcy bardzo dobrej „Ostatniej rodziny" o rodzinie Beksińskich czy „Jesteś bogiem" o raperach z Paktofoniki. Przy każdej premierze filmu biograficznego zawsze bowiem odzywa się grono fanów niezadowolonych z przedstawionego wizerunku idola. W przypadku „Procederu" należy zwrócić uwagę na to, że kręcono go krótko po śmierci Tomasza Chady (18 marca 2018 r.). Kilkanaście miesięcy później doczekaliśmy się biografii, która nie jest wyłącznie historią o raperze, ale szerzej – portretem zagubionego w ówczesnej rzeczywistości młodego, nieuprzywilejowanego człowieka.

Michał Węgrzyn, rozbudowując panoramę społeczną Polski lat 90., usytuował bohatera w szerszym kontekście ekonomicznym. Brutalny świat tłamsi ambitnego Chadę, a on sam wkracza na przestępczą ścieżkę. Poznajemy jego kolejne dziewczyny, a potem wielką miłość – Monikę (Agnieszka Więdłocha). W obsadzie pojawiają się też znani raperzy: Vienio, Zbuku, Kali czy Bajorson, co uwiarygodnia historię i nadaje jej quasi-dokumentalny charakter. „Proceder" ma dobre dialogi i w wielu momentach jest zabawny. Najmocniejszym elementem filmu jest jednak Piotr Witkowski w roli głównej. Absolwent łódzkiej Filmówki świetnie wykorzystuje swój aktorski talent. Z jednej strony trudno wybaczyć mu niektóre czyny, zwłaszcza gdy rani bliskie mu osoby, z drugiej nie sposób go nie lubić. Ekstremalnie wiarygodny, naturalnie rapujący, silny i wrażliwy aktor może niedługo podbić polskie kino.

Co prawda „Procederowi" daleko do fabularnych „8 mili" Curtisa Hansona o raperze Eminemie czy „Get Rich or Die Tryin'. Historia 50 Centa" Jima Sheridana. W obydwu przypadkach raperzy grali tam samych siebie, co było atutem obu filmów. Korzystały one z podobnego schematu: trudne dzieciństwo, bunt dojrzewania, życie przestępcze, gangi, narkotyki i kariera muzyczna, która ich z tego wyciąga. Ale „Proceder" nie jest filmem skierowanym wyłącznie do fanów hip-hopu. Inni widzowie też odnajdą się w tej wzruszającej i niepozbawionej tragicznych momentów historii. Bracia Węgrzyn zrobili film nierówny, ale wart zobaczenia ze względu na siłę emocji, które wypełniają ten wyjątkowy i potrzaskany życiorys.