Tak były dziennikarz „Gazety Wyborczej", a obecnie senator PO skomentował zatrzymanie Romana Giertycha przez CBA. „Jakie rządy prawa, taki prokurator generalny" – chciałoby się powiedzieć, przypominając przy okazji panu senatorowi i jego partyjnym kolegom, którzy ochoczo podchwycili ten genialny pomysł, inne dowody na kwalifikacje przyszłego prokuratora generalnego w rządzie przywracającej praworządność Platformy.

W 2011 r. Roman Giertych odbył słynną rozmowę z Piotrem Nisztorem, w której snuł biznesowe plany związane z odkupieniem od dziennikarza napisanej przez niego i jeszcze niewydanej książki o Janie Kulczyku. „Spółka kupuje anonimowo. Oczywiście przez mojego człowieka, mojego nazwiska nie będzie. (...) I zabieramy się za następnego gościa, tak? Bo dla mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię. Nie ukrywam. Bo możemy taki »way of life« zrobić. Ty będziesz pisał, a ja będę, słuchaj, sprzedawał to". Po opublikowaniu trzy lata później nagrania z tej rozmowy Giertych wcale nie zaprzeczał jej treści, tłumaczył jedynie, że zastosował blef biznesowy, żeby Nisztora do odsprzedania książki namówić. Ostatecznie książka się nie ukazała, choć od Giertycha wiemy, że powstała, bo ją od autora dostał i na potrzeby Kulczyka przeanalizował. Samo zaś ujawnienie treści rozmowy najsłynniejszego dzisiaj adwokata skończyło się wszczęciem przez rzecznika dyscyplinarnego warszawskiej rady adwokackiej postępowania wyjaśniającego.




Nie był to zresztą pierwszy raz, kiedy Roman Giertych interesował się Janem Kulczykiem, głośno było swego czasu o spotkaniu obu panów na Jasnej Górze. Giertych był wtedy członkiem orlenowskiej komisji śledczej, a Kulczyk – jej świadkiem. Po spotkaniu oskarżył Giertycha o próbę wymuszenia na nim dowodów przeciwko Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Polityk dopieszczał bowiem wtedy swoją koncepcję „obwodu korupcyjnego", którego kluczowymi postaciami mieli być Kulczyk, Kwaśniewski i Michnik. „Mielibyśmy kółko, które by oznaczało, że pan Kwaśniewski załatwia panu Kulczykowi przejmowanie firm, pan Kulczyk załatwia panu Michnikowi reklamy, a pan Michnik załatwia panu Kwaśniewskiemu wsparcie polityczno-medialne" – tak Giertych wyjaśniał odkryty przez siebie „układ" i rolę „GW". Tej samej, w której pracował wtedy dzisiejszy senator Marcin Bosacki, obsadzający Giertycha w roli przyszłego prokuratora generalnego.

Jeśli więc dzisiaj prokuratura Zbigniewa Ziobry zatrzymuje Giertycha, nie dam sobie obciąć niczego za uczciwość żadnej ze stron. W przeciwieństwie do senatora Bosackiego nie mam powodu, by wypierać z pamięci to wszystko, co o Giertychu wiem z lektury jego własnej gazety.