Ofiary płaczą, ale nie milczą

François Ozon przyzwyczaił widzów do osobistych, autorskich wypowiedzi, ale tym razem proponuje kino społeczne. We Francji głośna jest właśnie sprawa ks. Bernarda Preynata oskarżonego o molestowanie seksualne 80 nieletnich w latach 1970–1990, gdy w Saite-Fou-les-Lyon był opiekunem skautów. Proces cywilny trwa. Wcześniej, w lipcu 2019 r., sąd kościelny uznał oskarżenie za prawdziwe i wydalił Preynata ze stanu duchownego.

Publikacja: 20.09.2019 18:00

Ofiary płaczą, ale nie milczą

Foto: materiały prasowe

Jak o tym opowiada Ozon? Jest Alexandre – przedstawiciel klasy średniej, ma stabilną pracę i dużą rodzinę. Jest i François – niepraktykujący ateista, którega wspiera żona. Pierre żyje z dnia na dzień. To złamany przez życie inteligent, cierpiący na epilepsję narkoman i alkoholik. Podobnie jak inni „wybrańcy" księdza mają dziś od 40 do 55 lat. I po dekadach milczenia zaczęli mówić. Założyli organizację „La parole Libérée", by walczyć o skazanie człowieka, który miał być ich mentorem, a stał się oprawcą. Ozon zrobił film o ludziach, którzy latami nosili w sobie tajemnicę, a teraz chcą wreszcie wyrzucić z siebie ból, wstyd, poczucie upokorzenia. Uwolnić się od koszmaru wspomnień.

„Dzięki Bogu" to wiwisekcja traumy, ale też opowieść o przebudzeniu. O głębokiej potrzebie wykrzyczenia prawdy. O chwili, w której czyjaś odwaga sprawia, że następni również pokonują własny strach. Bohaterowie znajdują w sobie siłę, by rozgrzebać przeszłość, spojrzeć w oczy gwałciciela, złożyć skargę. Po to, by ksiądz pedofil poniósł karę oraz by przerwać łańcuch ofiar.

Z drugiej strony obserwujemy zachowanie hierarchów Kościoła, którzy próbują zamieść sprawę pod dywan. Sportretowany Philippe Barbarin to również postać autentyczna – arcybiskup Lyonu, w marcu br. skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu za ukrywanie przestępstwa. A gdzieś jeszcze kryje się w „Dzięki Bogu" pytanie o kondycję rodzin niepotrafiących zrozumieć własnego dziecka i o hipokryzję społeczeństwa.

Francuski reżyser przygląda się kolejnym ofiarom księdza. Pokazuje ich życie, z offu czyta e-maile, które piszą. Słowa uwalniają traumę, ale też uwalniają od traumy. Przynoszą ulgę i nadzieję. Jednoczą.

„Dzięki Bogu" wpisuje się w światową falę tytułów o przewinach Kościoła. W znakomitym, nagrodzonym w 2016 r. Oscarem „Spotlight" Tom McCarthy spojrzał na problem pedofilii w Kościele oczami reporterów z dziennika „The Boston Globe", którzy w 2002 r. po gruntownym śledztwie ujawnili, że w samym tylko Bostonie praktyk pedofilskich dopuściło się ponad 70 księży. To był film o brudach zamiatanych pod dywan i wielkim dziennikarstwie.

Inną perspektywę przybrał Pablo Larraín. W Chile Kościół katolicki latami chronił księży współpracujących z reżimem Pinocheta. Także pedofilów. Akcja „Klubu" toczyła się w miasteczku, gdzie w specjalnym pensjonacie, w luksusie żyją księża, którzy dopuścili się korupcji, sprzedawania dzieci, pedofilii. Larraín obserwował ludzi pozbawionych wyrzutów sumienia, niezdolnych do skruchy. I jednego księdza, który nie wytrzymuje konfrontacji ze swoją ofiarą.

Duchownych pełniących posługę w różnych środowiskach sportretował Wojciech Smarzowski w „Klerze". Pokazał kapłanów, którzy mają usta pełne frazesów o czynieniu dobra, ale ich plebanie kryją niejeden grzech. Chciwość, żądzę władzy, wreszcie ten najboleśniejszy – pedofilię. W „Klerze" mówią też ofiary molestowane przez księży w dzieciństwie. Milczą albo płaczą.

W francuskim „Dzięki Bogu" to one są na pierwszym planie. Tak jak w dokumencie „Tylko nie mów nikomu" Tomasza Sekielskiego. Ale wszystkie te filmy są o czymś więcej niż o pedofilii w Kościele: o świecie, w którym ta zbrodnia popełniana na dzieciach stała się możliwa. 

Jak o tym opowiada Ozon? Jest Alexandre – przedstawiciel klasy średniej, ma stabilną pracę i dużą rodzinę. Jest i François – niepraktykujący ateista, którega wspiera żona. Pierre żyje z dnia na dzień. To złamany przez życie inteligent, cierpiący na epilepsję narkoman i alkoholik. Podobnie jak inni „wybrańcy" księdza mają dziś od 40 do 55 lat. I po dekadach milczenia zaczęli mówić. Założyli organizację „La parole Libérée", by walczyć o skazanie człowieka, który miał być ich mentorem, a stał się oprawcą. Ozon zrobił film o ludziach, którzy latami nosili w sobie tajemnicę, a teraz chcą wreszcie wyrzucić z siebie ból, wstyd, poczucie upokorzenia. Uwolnić się od koszmaru wspomnień.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów
Plus Minus
Jan Maciejewski: Granica milczenia