Ale do rzeczy. Od roku prawi i sprawiedliwi wałkują temat zmian w wymiarze sprawiedliwości. Dookoła powtarzają, że naród tego chce, i co rusz wprowadzają nowe przepisy. Wszystko to dzieje się pod hasłem „dobrej zmiany". Rok temu pojawiła się rafa. Andrzej z Pałacu zablokował zmiany. Kombinowali, kombinowali. Poprawiali i poprawiali. A kiedy wydawało się, że wszystko pójdzie po ich myśli, nastąpiła katastrofa. Sędziowie, których te wszystkie zmiany dotyczą, odwołali się do instytucji międzynarodowych i awantura – zamiast się wyciszyć – wybuchła z nową siłą, i nie wiadomo, w którą stronę to wszystko pójdzie. Kolejny raz podkreślam: boję się, że bez Twojej interwencji nic dobrego z tego nie wyjdzie.
Co do Andrzeja z Pałacu, to właśnie obchodzi on trzecią rocznicę przeprowadzki z grodu Kraka do stolicy. I ma na biurku kolejny pasztet przygotowany przez kolegów. Tym razem odnosi się do parlamentu wspólnotowego. Nowe zasady wyborów powodują, że prócz prawych oraz ludzi Grzegorza z rampy nikt się tam nie dostanie. Nic zatem dziwnego, że wszyscy mali podnieśli głowy i proszą Andrzeja o powstrzymanie Jarosława. Problem w tym, że Andrzej ma niewiele możliwości. Jak podpisze nowe prawo, to powiedzą, że nie jest niezależny. Jak nie podpisze, to może zapomnieć o poparciu Jarosława w kolejnych wyborach. I zmaga się biedaczyna. A ja nie zamierzam nic podpowiadać. Ma sumienie – niech decyduje sam.
Ze spraw ważnych donieść muszę, że do łask Jarosława powraca potężny Antoni. Jarosław był na jego niedawnych urodzinach i wychwalał pod niebiosa. Podobno Antoni dogadywał się z dyrektorem z miasta pierników i razem chcieli zmontować jakąś grupę, która rozbije układ Jarosława. Albo przecenili swoje siły, albo nie docenili tego, że Jarosław jest człowiekiem inteligentnym i pokrzyżuje ich plany. A swoją obecnością na urodzinach Antoniego właśnie to uczynił. Przebiegły z niego osobnik.
Swoją drogą Andrzej chyba dobrze by zrobił, gdyby te nowe zasady wyborów wyrzucił do kosza. Ograniczanie polityki w tym kraju do dwóch formacji doprowadzić może bowiem do wybuchu wojny domowej, która i tak chyba jest blisko. Nikt tu już ze sobą spokojnie nie rozmawia, wszyscy o wszystko się kłócą. Ojciec z synem, brat z bratem. Ba, nawet biskupi się spierają między sobą. Czy jest szansa na pokój? Nie wiem. Tu każdy jest tak zacięty i przekonany o swoich racjach, że nawet kroku wstecz nie zrobi... Kończę i biegnę czuwać. Każda sekunda jest tu ważna.
—Anioł Polak