Jeżeli szukam nowości, to sięgam po muzykę popularną, bo ona jest papierkiem lakmusowym otaczającego nas świata. Ostatnio wsłuchuję się w najnowszą płytę The Carters, czyli duetu Jay-Z i Beyoncé. „Everything Is Love" to wspaniale wyprodukowana i skomponowana, bardzo spójna płyta. Jest idealnym przerywnikiem w pracy i generuje zupełnie inną energię niż ta, która płynie z muzyki poważnej. Ten album to także manifest zakorzeniony we współczesnych problemach świata. Jay-Z i Beyoncé sprzeciwiają się w nim wszelkim fobiom, rasizmowi czy mizoginii. Dobitnie pokazuje to fragment, w którym wokalistka wyśpiewuje niecenzuralne słowa. Robi to w tak uroczy sposób, że życzyłabym sobie, by reakcje na nienawiść i agresję częściej brzmiały tak pięknie albo chociaż tak stanowczo.

Problemy współczesności znajdziemy też w ostatnim filmie Michaela Hanekego „Happy End". Austriacki reżyser, jak to ma w zwyczaju, podejmuje trudne tematy w sposób niezwykle subtelny. Opowiada o rozpadzie wyższych warstw społeczeństwa – spadkobierców europejskiej arystokracji, wykształconych, bogatych, otoczonych sztuką. W „Happy End" pojawia się wątek wierności małżeńskiej, samobójstwa, eutanazji, imigrantów, brexitu. Porażające jest to, jak Haneke łączy te wszystkie wątki w ponurą – drwiącą z nas – farsę w pięknych, pastelowych barwach północnego wybrzeża Francji.

Uwielbiam wracać do książki „2666" Roberta Bolano. Nie jest to nowość, ale po dekadzie od premiery nie straciła aktualności. Ma prawie tysiąc stron i wertuję ją od pięciu lat. Wracam do niej, bo za każdym razem, kiedy po nią sięgam, daje mi poczucie wejścia w strumień opowieści, które łagodnie porywają mnie i niosą aż do momentu, gdy kończy się dla mnie chwila wolnego czasu. Kluczowa dla fabuły jest historia o poszukiwaniu legendarnego genialnego pisarza, który ukrywa się przed światem, a którego pragną poznać inni pisarze – fascynaci jego twórczości. Ani nie czuję się zagubiona w zawiłościach opowiadanych historii, ani nie mam poczucia, że w każdym momencie z największą uwagą muszę śledzić jej fabułę. To jest właśnie niezwykły walor powieści „2666", składającej się z miliona drobnych scen i opisów, w dyskretny sposób pochłaniających uwagę i pozwalających znaleźć dystans w natłoku codziennych zadań.

Barbara Kinga Majewska (ur. 1982) jest muzykiem specjalizującym się we współczesnej muzyce wokalnej. W operze Pawła Mykietyna „Czarodziejska góra” wciela się w postać Kławdii. Ostatnio była zaangażowana w nagranie płyty „Fogg - pieśniarz Warszawy”, wydanej z okazji 74. rocznicy Powstania Warszawskiego. Podjęła się na niej interpretacji utworu „Warszawo ma”.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95