Kontynuacje przygód Pana Samochodzika

Bohater powieści Zbigniewa Nienackiego jest jedynym herosem polskiej literatury młodzieżowej, który doczekał się kontynuacji swoich przygód w książkach innych autorów – a sam okazuje się fabularnym krewnym Bonda i Hansa Klossa.

Aktualizacja: 31.07.2016 18:08 Publikacja: 28.07.2016 13:24

Męki twórcze Zbigniewa Nowickiego (ps. Nienacki)

Męki twórcze Zbigniewa Nowickiego (ps. Nienacki)

Foto: PAP

Pan Samochodzik ma swoich wiernych fanów, którzy jeżdżą na zloty, podróżują śladem swego ulubionego bohatera. Nad Jeziorakiem wskazują miejsca, gdzie obozowała banda Czarnego Franka, gdzie wyłowiono zbiory z muzeum w E. i gdzie kotwiczyła łajba „Krasula". We Fromborku powstał szlak Pana Samochodzika z obowiązkową wizytą w oktogonie, czyli wieży Radziejowskiego, gdzie pan Tomasz znalazł trzeci schowek ze skarbami pułkownika Koeniga. Miłośnicy „samochodzików" jeżdżą do Malborka, na Pojezierze Augustowskie i Myśliborskie, w Bieszczady, a także do Pragi czeskiej i do Francji, gdzie oglądają zamki nad Loarą oczami Pana Samochodzika.

Na forach internetowych dyskutują, gdzie znajdował się Duninów z „Wyspy Złoczyńców", gdzie Kortumowo z „Pana Samochodzika i templariuszy", a gdzie Janówka z „Niesamowitego dworu". Powstają rozmaite teorie, mniej lub bardziej prawdziwe, bo autor lubił mylić tropy, udzielał sprzecznych informacji, lubił też konfabulować.

Zastanawiające, że sympatycy powieści Niziurskiego nie jeżdżą do Pułtuska czy w Góry Świętokrzyskie, by zobaczyć na własne oczy to, co widzieli bohaterowie „Klubu włóczykijów". Może dzieje się tak, bo Niziurski lubił umieszczać akcję w ostentacyjnie fikcyjnych miejscach, od Odrzywołów po Niekłaj. Ale już Adam Bahdaj opisał warszawską Sadybę i podróż autostopem z Warszawy do Międzywodzia, a jego czytelnicy nie zwiedzają powieściowych miejsc tropem Kubusia Detektywa czy Dudusia Fąferskiego. Nie ma też kontynuatorów, którzy pisaliby nowe przygody Marka Piegusa albo Paragona. Pan Samochodzik bije więc na głowę bohaterów literackich innych autorów.

Towarzysz Szatan z VII klasy

W XIX wieku i w latach międzywojennych mieliśmy interesującą literaturę dla dzieci (warto wspomnieć utwory Deotymy, Konopnickiej, Leśmiana, Ostrowskiej, Tuwima, Brzechwy). Natomiast literatura dla młodzieży odznaczała się sentymentalizmem i pewną naiwnością. Nawet najlepszy w tej dziedzinie Kornel Makuszyński miał w swym dorobku nieudane książki, jak „Złamany miecz". Dopiero w 1937 roku napisał arcydzieło literatury przygodowej, „Szatana z VII klasy". Od tego czasu pisarze książek dla młodzieży czerpali z pomysłów Makuszyńskiego.

W PRL literatura dla młodzieży miała swoje lepsze i gorsze lata. Najgorszy był okres socrealizmu, kiedy dla młodzieży pisali m.in. Hanna Ożogowska, Marian Brandys, Adam Bahdaj i Edmund Niziurski. W tym czasie z półek księgarskich zniknęła literatura przygodowa, a w ostatnim za życia Makuszyńskiego wydaniu „Szatana z VII klasy" treść zmieniono, zaś akcję przeniesiono z Wileńszczyzny w okolice Pułtuska. Dominowała propaganda i kult Stalina, o którego dzieciństwie napisała Helena Bobińska. Gdy nastała „odwilż", rozpoczęło się 25 lat złotego okresu w polskiej literaturze młodzieżowej, zakończonej wprowadzeniem stanu wojennego w 1981 roku. To w tych latach powstały najlepsze utwory Niziurskiego, Bahdaja, Ożogowskiej, później Minkowskiego, Musierowicz i wielu innych.

Zbigniew Nienacki zadebiutował w 1957 roku powieścią „Uroczysko" napisaną jeszcze przed „odwilżą", w której wykorzystał swoje wrażenia z wykopalisk archeologicznych niedaleko Tumu pod Łęczycą. Bohater zwany redaktorem jeszcze nie był tym Panem Samochodzikiem, którego od ponad 50 lat znamy z późniejszego cyklu. Pierwszą powieścią o przygodach Pana Tomasza była „Wyspa Złoczyńców" wydana siedem lat później. W ciągu 21 lat ukazało się 12 części. Jeśli sięgnie się po pierwsze wydania Naszej Księgarni, można zauważyć ewolucję postaci bohatera; początkowo był – jak pisarz – łódzkim dziennikarzem, który na prośbę przyjaciela starał się rozwiązać zagadkę ukrytych zbiorów dziedzica Dunina. W tym celu pojechał w okolice Ciechocinka. Autor brał udział w wykopaliskach prowadzonych w 1961 roku koło Nieszawy (to powieściowy Antoninów), a opisane bunkry w lesie znajdują się w pobliskim Otłoczynie. W „Wyspie Złoczyńców" Tomasz po raz pierwszy wsiadł do otrzymanego w spadku wehikułu. Warto wiedzieć, że przydomek Pan Samochodzik po raz pierwszy pojawił się w ekranizacji powieści z 1965 roku, z Janem Machulskim w roli Tomasza. Rok później ukazała się powieść „Pan Samochodzik i templariusze".

W jednym z wywiadów Nienacki mówił, że przed rozpoczęciem pisania „samochodzików" musiał stworzyć nową formułę powieści. Nie chciał naśladować Szklarskiego, Bahdaja, Niziurskiego, Ożogowskiej. Postanowił uczynić bohatera swych powieści człowiekiem dorosłym, a jego przygody przedstawiać realistycznie. „Starzy pisarze uczyli, że »idolem« młodych ludzi może być wyłącznie człowiek dorosły" – mówił w 1985 roku na łamach tygodnika „Razem". Rzeczywiście, bohaterowie popkultury to często dorośli: Sherlock Holmes, Superman, Tarzan, kapitan Nemo, Zorro, Fantomas, Robin Hood, Winnetou, Simon Templar, James Bond, Herkules Poirot, Hans Kloss. Do wielu z tych postaci Nienacki odwoływał się w kolejnych powieściach.

Marzenia i ambicje

Poszukiwanie skarbów mogło zakończyć się sukcesem tylko dlatego, że pan Tomasz był dorosły, dysponował wiedzą i samochodem amfibią. W wielu książkach dla młodzieży innych autorów przestępca podejrzewany przez młodych bohaterów okazywał się przyzwoitym człowiekiem. Często zamiast cennego skarbu odnajdywano dokumenty z przeszłości (choćby w „Klubie włóczykijów" Niziurskiego). Tomasz był wystarczająco dojrzały, aby móc poszukiwać skarbów, i dość młody, by mieć chęć przeżywać przygody. W drugiej powieści cyklu został pracownikiem muzeum. Od tej pory poszukiwał zaginionych dzieł sztuki. W latach 70. jako referent w Ministerstwie Kultury pełnił obowiązki detektywa walczącego z przemytnikami dzieł sztuki, handlarzami antyków.

Pisarz uczynił swego bohatera historykiem sztuki, a więc kimś lepiej wykształconym od siebie. Nienacki nie miał matury i tylko rok w Szkole Filmowej. Specjaliści z zakresu historii, archeologii, historii sztuki wytykali pisarzowi błędy w warstwie edukacyjnej „samochodzików". A przecież książki Nienackiego miały bawiąc, uczyć. Dlatego w swoich powieściach pisarz zamieszczał wiadomości o antropologii, historii zakonów rycerskich, historii sztuki, numizmatyce. Sięgał też po tematy, które bywają po dziś dzień kanwą powieści sensacyjnych. Popkultura uwielbia tajemnice templariuszy, masonerii, różokrzyżowców i Nienacki o tym pisał. Po nim do tych samych wątków sięgnęli m.in. Umberto Eco czy Dan Brown.

Nienacki czerpał z wzorów literatury popularnej. Tworzył bohaterów o przydomkach Kapitan Nemo, Fantomas, Winnetou i Święty. W „Księdze strachów" Tomasz walczył z agentem obcego wywiadu (po 10 latach okazało się, że był to James Bond), do Fromborka zaś jechał z człowiekiem o pseudonimie Cagliostro (co jest zapożyczeniem z powieści Dumasa „Józef Balsamo"). A jeśli wspomnieć jeszcze cytaty ze „Stawki większej niż życie" w „Panu Samochodziku i Niewidzialnych", to zauważymy, że pisarz pełnymi garściami czerpał z dzieł popkultury, zarówno z literatury, jak i filmów.

Skąd pomysł, aby wehikuł przypominał staroświecki i odrapany wóz sprzed lat? Nienacki zainspirował się filmem Jacquesa Tati „Wakacje pana Hulot", którego bohater jeździł staroświeckim gruchotem, co pewien czas rozpoczynającym kanonadę z rury wydechowej. W przeciwieństwie do pojazdu pana Hulot (notabene ulubionego filmu Pana Samochodzika) wehikuł odziedziczony przez Tomasza po wuju Gromille, wynalazcy, zaopatrzony był w silnik od ferrari 410 Super America. Luksusowe wozy włoskiej firmy produkowano od 1957 roku.

Bohaterowie popkultury często jeździli szybkimi samochodami. Simon Templar, czyli Święty w książkowym pierwowzorze jeździł szybkim jaguarem. W serialu telewizyjnym z lat 60., w którym wcielił się w niego Roger Moore było to volvo. W filmach o przygodach agenta 007 James Bond początkowo używał zwyczajnych wozów. Dopiero w filmie „Goldfinger" wsiadł do astona martina wyposażonego w broń maszynową, piłę do opon, kuloodporne szyby i katapultę na siedzeniu pasażera. Kolejne samochody Bonda miały nowe gadżety, aż w filmie „Szpieg, który mnie kochał" lotus zamieniał się w łódź podwodną. Bohater francuskiej popkultury, Fantomas, dysponował słynnym skądinąd citroënem DS, zwanym „deesą" z ukrytymi skrzydłami, zatem mógł latać.

Wehikuł Pana Samochodzika był amfibią i pływał po Wiśle i jeziorach. Był też najszybszym samochodem w Polsce, gdzie w latach 60. dominowały syrenki, warszawy, moskwicze, wartburgi i skody, rzadko duże fiaty, produkowane od 1967 roku. Dopiero w kolejnej dekadzie, wraz z otwarciem się na Zachód, na polskich drogach zobaczyć można było wiele zagranicznych wozów. Samemu Nienackiemu też najlepiej wychodziły intryga, opisy pościgów (często kończących się fiaskiem), oraz opis miejsc, które doskonale znał, np. Jezioraka. Gorzej było z warstwą edukacyjną (czasami tekst był niby przepisany z przewodników).

Belfer i okultysta

Co zastanawiające, Edmund Niziurski nie lubił powieści swego kolegi, choć młodzi czytelnicy wymieniali obu autorów jako swoich ulubionych pisarzy. „Kiedyś próbowałem przeczytać jedną z książek Nienackiego, ale po kilkudziesięciu stronach mnie znudziła. Nie lubię takich ugłaskanych czytanek. Nasze książki bardzo się różniły. Przede wszystkim w sposobie traktowania młodzieży. Nienacki uprawiał dydaktyzm i moralizatorstwo. Stał nad głowami młodych ludzi i kiwał palcem. W moich książkach młodzież nie jest ugłaskana, jest trochę cwaniacka, trochę niepogodzona ze światem dorosłych" – powiedział Niziurski w 1997 roku.

A jednak, mimo dydaktyzmu i sporej dawki propagandy, Pan Samochodzik stał się wzorcem dla młodych czytelników. Przeżywał ciekawe przygody, lubił biwaki pod namiotem, dysponował amfibią, więc nie miał problemu z przepłynięciem jeziora. Z kart powieści, których był narratorem, przekazywał wiedzę o miejscowościach, które odwiedzał, oraz o zagadnieniach, które wiązały się z poszukiwaniem skarbów lub rozwiązywaniem zagadek historycznych. „Samochodziki" zawierają oprócz warstwy przygodowej informacje z rozmaitych dziedzin, od żeglarstwa po archeologię, od dziejów wolnomularstwa po sztuki magiczne. Zastanawiające jest przy tym u tego materialisty zainteresowanie okultyzmem, różokrzyżowcami, masonerią oraz zachodnią techniką i popkulturą.

Skąd Nienacki brał materiały do swoich książek? Początkowo z osobistych doświadczeń w trakcie wykopalisk archeologicznych (w Tumie, Węsiorach, Nieszawie), z artykułów prasowych i książek. Historię Bursztynowej Komnaty („Wyspa Złoczyńców") podał za książką dwóch radzieckich autorów „Tajna jantarnoj Komnaty" z 1961 roku. Za tą publikacją powtórzył zresztą błędne i wprowadzające w błąd informacje, jak nazwiska twórców komnaty i nazwisko badacza zajmującego się poszukiwaniem dzieła. Rosjanie nie chcieli, aby ktokolwiek odnalazł skarb, więc kłamali w swojej książce, a Nienacki ich „rewelacje" wziął za prawdę.

Z radzieckiego „Ogonioka" zaczerpnął rozdział z reportażu o profesorze antropologii Gierasimowie, który z samej czaszki potrafił odtworzyć rysy twarzy zmarłego człowieka. Przy pisaniu „Pana Samochodzika i templariuszy" wykorzystał materiały dziennikarskie. W 1959 roku w łódzkich „Odgłosach" ukazało się kilka artykułów o zakonie templariuszy, w tym o ich tajnych znakach. We Francji, a potem i w innych krajach wyszła wtedy książka Roberta Charroux „Trésor du monde" o ukrytych skarbach, w tym trochę naciągana historia skarbu templariuszy, ich tajemnych znaków. Informacje o zamku w Arigny i o Rennes le Chateau Nienacki zaczerpnął właśnie z tej książki.

Pisząc o działalności Kopernika we Fromborku, konsultował się z Jerzym Sikorskim, autorem biografii astronoma. Informacje o dawnych monetach uzyskał od kustosza gabinetu Numizmatycznego w Łodzi Anatola Gupieńca. Historię Kelleya znał z książki Aleksandra Kraushara. Przy opisie francuskich zamków wykorzystywał rzutnik ze slajdami. Podpierał się przewodnikami i folderami. Wiadomości o zamkach nad Loarą czerpał z przewodnika „Michelina", przetłumaczonego mu przez kogoś znającego francuski. O krzyżakach i Malborku Nienacki zaczerpnął wiedzę z książki Karola Górskiego „Dzieje Malborka". Opis Pragi wziął z przewodnika „Trzy dni w Pradze" Vaclava Hlavsa wydanego po polsku w 1968 roku.

Wiele wiadomości z książek Nienackiego już się zdeaktualizowało - choćby regulamin wędkarski. Technika także poszła naprzód i nikogo nie dziwią automaty, o których wspominał – za książką Nowoczesne zabawki Janusza Wojciechowskiego w Panu Samochodziku i zagadkach Fromborka. Wiele informacji, np. o żeglarstwie czy judo, autor „samochodzików" znał tylko teoretycznie, z podręczników. Nie miał też szybkiego wozu, a nawet nie lubił jeździć szybko.

Pisał na maszynie, zwykle rano do południa, często poprawiając tekst i robiąc dopiski. Czasem fabuła czy różne wątki wykorzystywał we wcześniejszych dziełach, artykułach prasowych czy sztukach telewizyjnych. O Kelleyu i Johnie Dee napisał w gazecie 15 lat przed powieścią o „tajemnicy tajemnic". Wątek zatopionej ciężarówki ze zbiorami muzeum w Elblągu i postać Fałszywego Ornitologa pojawiły się najpierw w spektaklu telewizyjnym „Dziewięć złotych naczyń" w 1968 roku, a dwa lata później w Nowych przygodach Pana Samochodzika.

Bohater Nienackiego przeobraził samego pisarza. To najpierw Pan Samochodzik pływał żaglówką (w 1973 roku), a dopiero potem (w 1975) Nienacki zrobił patent żeglarski. Miał – jak jeden z bohaterów „Pana Samochodzika i Winnetou" – żaglówkę „Moby Dick", a następnie „Pan Samochodzik". Zamiast wehikułem jeździł terenowym gazikiem, potem toyotą. Gdy pisarz na długie lata przestał pić , także jego bohater unikał alkoholu. Pan Tomasz był kawalerem, zaś Nienacki, miał żonę i syna, ale odszedł od nich. Tomasz nigdy nie przedstawiał się nazwiskiem. Na ogół wymieniał swoje imię, czasem dodawał „Tomasz N.". Jego twórca używał pseudonimu. Nazywał się Nowicki. Skąd Nienacki? Z Żeromskiego, który jednego z bohaterów ochrzcił Nienaskim? A może – jak podawał biograf pisarza Mariusz Szylak – miał sugerować, że jego nazwisko jest „nie na »cki«"?

 

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Pan Samochodzik ma swoich wiernych fanów, którzy jeżdżą na zloty, podróżują śladem swego ulubionego bohatera. Nad Jeziorakiem wskazują miejsca, gdzie obozowała banda Czarnego Franka, gdzie wyłowiono zbiory z muzeum w E. i gdzie kotwiczyła łajba „Krasula". We Fromborku powstał szlak Pana Samochodzika z obowiązkową wizytą w oktogonie, czyli wieży Radziejowskiego, gdzie pan Tomasz znalazł trzeci schowek ze skarbami pułkownika Koeniga. Miłośnicy „samochodzików" jeżdżą do Malborka, na Pojezierze Augustowskie i Myśliborskie, w Bieszczady, a także do Pragi czeskiej i do Francji, gdzie oglądają zamki nad Loarą oczami Pana Samochodzika.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Walka o szafranowy elektorat
Plus Minus
„Czerwone niebo”: Gdy zbliża się pożar
Plus Minus
Dzieci komunistycznego reżimu
Plus Minus
„Śmiertelnie ciche miasto. Historie z Wuhan”: Miasto jak z filmu science fiction
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Irena Lasota: Rządzący nad Wisłą są niekonsekwentnymi optymistami