Jak mniemam, Weiss dobrze wiedział, z kim będzie miał do czynienia. To by świadczyło o tym, że korzystnie różni się on od polityków i dziennikarzy z polskiego salonu liberalnego, którzy oskarżając Brauna o antysemityzm i rozmaite faszystowskie bezeceństwa, skazali reżysera na ostracyzm, przy czym – co warto mocno podkreślić – wykazują jednocześnie zadziwiającą pobłażliwość na przykład wobec nienawistnie antykatolickich ekscesów Jerzego Urbana.
Reżyser od początku atakował Weissa i robił to w nieelegancki, bardzo napastliwy sposób. Oświadczył wprost, że – wbrew temu, jak izraelskiego dyplomatę przedstawiają media nad Wisłą – nie uważa go za przyjaciela swojej ojczyzny ze względu na wysuwane przez społeczność żydowską pod adresem państwa polskiego roszczenia majątkowe.