Groza narasta. Jak tak dalej pójdzie, w Polsce zostanie ogłoszony kult Prezesa i w każdej gminie będzie nakaz postawienia jego pomnika o minimalnej kubaturze dwóch wież ze Srebrnej. Dzieci w szkołach, zamiast się uczyć, będą oglądać Wiadomości TVP i recytować wiersze Rymkiewicza. I spełni się proroctwo, że Macierewicz w skórzanym płaszczu zasiądzie w alei Szucha.
Na domiar złego w wyborach przepadła frakcja psychiatryczna. Np. posłanka Scheuring-Wielgus, która tak walczy o prawa zwierząt, że swoje psy oddała do schroniska. A co z Grzegorzem Braunem, który chce zwalczać żydowskie wpływy w „Gwiezdnych wojnach"? Co z Korwinem? Co z narodowcami? Jedna Róża Thun na cały Parlament Europejski to stanowczo za mało.
A frakcja psychiatryczna wśród celebrytów? Ma się dobrze. Krystyna Janda opublikowała rysunek staruszki klęczącej przed PiS-owcem, który rzuca jej banknot. Marek Raczkowski twierdzi, że na Kaczyńskiego głosują analfabeci, a Maciej Stuhr jest rozczarowany Polakami. Teraz czas na ruch Mai Ostaszewskiej i Magdaleny Cieleckiej. Wobec grozy sytuacji czekamy na występ w duecie.
Szykują się zmiany w rządzie, ponieważ do Brukseli pojedzie czworo ministrów i rzeczniczka. Zgodnie z logiką polityczną pierwsza do dymisji jest w tej sytuacji minister finansów, która się do Brukseli nie wybiera. Za to zgłosiła zastrzeżenia do „piątki Kaczyńskiego", że niby nie ma na to pieniędzy w budżecie. A rządu nie stać na ministrów, którzy kwestionują dogmat o nieomylności Prezesa.
Rekonstrukcja rządu to rzecz oczywista. Ale prawdopodobnie czeka nas również rekonstrukcja opozycji, a z czasem pewnie i rekonstrukcja celebrytów.