Cieślik & Górski: Rekonstrukcja celebrytów

Wolne krowy przeciw Unii!

Publikacja: 31.05.2019 17:00

Cieślik & Górski: Rekonstrukcja celebrytów

Foto: materiały prasowe

Groza narasta. Jak tak dalej pójdzie, w Polsce zostanie ogłoszony kult Prezesa i w każdej gminie będzie nakaz postawienia jego pomnika o minimalnej kubaturze dwóch wież ze Srebrnej. Dzieci w szkołach, zamiast się uczyć, będą oglądać Wiadomości TVP i recytować wiersze Rymkiewicza. I spełni się proroctwo, że Macierewicz w skórzanym płaszczu zasiądzie w alei Szucha.

Na domiar złego w wyborach przepadła frakcja psychiatryczna. Np. posłanka Scheuring-Wielgus, która tak walczy o prawa zwierząt, że swoje psy oddała do schroniska. A co z Grzegorzem Braunem, który chce zwalczać żydowskie wpływy w „Gwiezdnych wojnach"? Co z Korwinem? Co z narodowcami? Jedna Róża Thun na cały Parlament Europejski to stanowczo za mało.

A frakcja psychiatryczna wśród celebrytów? Ma się dobrze. Krystyna Janda opublikowała rysunek staruszki klęczącej przed PiS-owcem, który rzuca jej banknot. Marek Raczkowski twierdzi, że na Kaczyńskiego głosują analfabeci, a Maciej Stuhr jest rozczarowany Polakami. Teraz czas na ruch Mai Ostaszewskiej i Magdaleny Cieleckiej. Wobec grozy sytuacji czekamy na występ w duecie.

Szykują się zmiany w rządzie, ponieważ do Brukseli pojedzie czworo ministrów i rzeczniczka. Zgodnie z logiką polityczną pierwsza do dymisji jest w tej sytuacji minister finansów, która się do Brukseli nie wybiera. Za to zgłosiła zastrzeżenia do „piątki Kaczyńskiego", że niby nie ma na to pieniędzy w budżecie. A rządu nie stać na ministrów, którzy kwestionują dogmat o nieomylności Prezesa.

Rekonstrukcja rządu to rzecz oczywista. Ale prawdopodobnie czeka nas również rekonstrukcja opozycji, a z czasem pewnie i rekonstrukcja celebrytów.

Wybory pomieszały w głowach nie tylko celebrytom. „PiS wygrał w tych kręgach wyborczych, które nie płacą podatków" – to Bronisław Komorowski. „Pomysł na pokonanie PiS? Jest. Tylko trzeba go znaleźć" – to Grzegorz Schetyna. Prezydent Nowej Soli rozważa emigrację, a Roman Giertych i Tomasz Lis twierdzą, że to wszystko wina Biedronia. A nie „wina Tuska"?

Czyli tak: pedofilia wystrzelona, Kościół odpalony, podobnie jak LGBT, dwie wieże poszły, działka Morawieckiego poleciała, nauczyciele zastrajkowali, banany zjedzone, Tusk wyfetowany i nic. W kieszeni zostaje film o SKOK-ach. I jakieś paprochy.

W obliczu tego wszystkiego jakie ma znaczenie kolejna porażka na festiwalu Eurowizji? Coroczne próby wejścia Polski do finału przypominają pomysły opozycji na pokonanie PiS-u. W cokolwiek się przebierzesz, i tak cię w końcu rozpoznają.

Na Węgrzech jest jeszcze gorzej (Fidesz – 52, PiS tylko 45 procent), o czym w powyborczy wtorek poinformowała „Gazeta Wyborcza". Odnieśliśmy wrażenie, że tę czołówkę przygotował ktoś nie całkiem przytomny. Może dlatego, że kiedy redaktor Jarosław Kurski (nie mylić z Jackiem) poznał wyniki wyborów, postanowił napić się wódki. Na Węgrzech napiłby się wina i może by miał trzeźwiejszy ogląd sytuacji.

No i gorzej jest jeszcze w Wielkiej Brytanii, gdzie wybory wygrywa Partia Brexitu, choć brexitu nie potrafią przeprowadzić od trzech lat. Do tego, co traktujemy jako przejaw typowo angielskiego poczucia humoru, do dymisji podała się premier May. Jak May, to musi być w maju. June w czerwcu, July w lipcu, a potem będą dymisje w Ministerstwie Głupich Kroków.

PiS-owcy tak się po wyborach rozhulali, że zajęli się ustawianiem Komisji Europejskiej. Już widzą na jej czele Beatę Szydło, która w polskich wyborach dostała rekordową liczbę głosów. Gdyby się udało, w Brukseli też mogłaby pobić rekord. Byłaby pierwszym szefem Komisji Europejskiej, który zna język polski. I żadnego innego.

Fakt, który przebiegle wydobyła opozycja, iż Beata Szydło nie zna angielskiego, tak bardzo się spodobał jej wyborcom, że była premier zebrała ponad pół miliona głosów. Być może dlatego, że oni też nie znają angielskiego. Ale to, że rozumieją polski, wystarczy, żeby wiedzieć, co się do nich mówi.

Bo jest i tak, że można nie lubić PiS-u, ale wśród tych, którzy go nie lubią, jest tylu, których się nie lubi, że ich przegrana cieszy jak wygrana.

A teraz podamy powód, dla którego PiS warto lubić, a w każdym razie warto lubić Prezesa. Słyszeli państwo o wolnych krowach z Deszczna? Oto kilkanaście zwierząt zbiegło gospodarzom gdzieś w Lubuskiem, rozmnożyło się do 170 sztuk i zaczęło rolnikom niszczyć uprawy. W końcu krowy wyłapano, a teraz zgodnie z unijnym prawem trzeba je zlikwidować. I kto się za nimi ujął poza ekologami? Jarosław Kaczyński. I kto jest gorszy? Prezes czy Unia?

Robert Górski, Kabaret Moralnego Niepokoju, autor serialu „Ucho Prezesa"

Mariusz Cieślik, Program 3 Polskiego Radia

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Groza narasta. Jak tak dalej pójdzie, w Polsce zostanie ogłoszony kult Prezesa i w każdej gminie będzie nakaz postawienia jego pomnika o minimalnej kubaturze dwóch wież ze Srebrnej. Dzieci w szkołach, zamiast się uczyć, będą oglądać Wiadomości TVP i recytować wiersze Rymkiewicza. I spełni się proroctwo, że Macierewicz w skórzanym płaszczu zasiądzie w alei Szucha.

Na domiar złego w wyborach przepadła frakcja psychiatryczna. Np. posłanka Scheuring-Wielgus, która tak walczy o prawa zwierząt, że swoje psy oddała do schroniska. A co z Grzegorzem Braunem, który chce zwalczać żydowskie wpływy w „Gwiezdnych wojnach"? Co z Korwinem? Co z narodowcami? Jedna Róża Thun na cały Parlament Europejski to stanowczo za mało.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów