„Chris Niedenthal 1989. Rok nadziei". Transformacja w obiektywie

Jaka byłaby nasza zbiorowa pamięć bez zdjęć Chrisa Niedenthala? To jemu zawdzięczamy zapis wielkich politycznych przełomów w Polsce i wielu innych krajach.

Aktualizacja: 28.05.2017 23:46 Publikacja: 25.05.2017 09:43

„Chris Niedenthal 1989. Rok nadziei"

„Chris Niedenthal 1989. Rok nadziei"

Foto: Rzeczpospolita

Za dwa lata będziemy obchodzić 30. rocznicę przełomowego roku 1989. Niedenthal i Wydawnictwo BOSZ nie czekali i już teraz wydali album „1989. Rok nadziei". Zarówno tytuł, jak i ponad 200 wybranych fotografii znakomicie oddają atmosferę.

Dla mnie kulminacją emocji przełomu był 4 czerwca 1989 r. Nigdy nie zapomnę tamtego napięcia i nadziei właśnie, kiedy sytuacja zmieniała się dosłownie z godziny na godzinę. Tablic elektronicznych nie było, więc na ulicach Warszawy wyniki wyborów aktualizowano na gorąco na tablicach papierowych, na których przybywało znaków Solidarności, jak na zdjęciu Niedenthala z placu Konstytucji w sąsiedztwie kawiarni Niespodzianka.

W książce nie brakuje oczywiście i wielu innych ikonicznych ujęć. Sam autor wybrał dwa na okładkę, a czytelnik może wybrać, która wersja bardziej mu odpowiada. Na jednej widzimy uniesioną w geście zwycięstwa rękę Tadeusza Mazowieckiego. Na drugiej okładce znalazł się fragment potężnej manifestacji w Lipsku, pierwszej, której służby bezpieczeństwa NRD nie stłumiły.

1989 r. był dla Chrisa Niedenthala niezwykle intensywny. Jako fotoreporter amerykańskiego tygodnika „Time" mógł być w wielu miejscach. W domu prawie nie bywał. Tamten rok zaczął się dla niego od wyprawy do ZSRR. Zbierał tam materiał do numeru specjalnego „Time'a" o reformach wprowadzanych przez Gorbaczowa, bo sądzono, że właśnie tam lada moment „coś się zacznie". „Wkrótce jednak się okazało, że to w Polsce pojawi się nadzieja na demontaż dawnego systemu, którą rozbudziły rozmowy przy Okrągłym Stole" – wspomina. „Gdy zatem na początku 1989 roku fotografowałem jeszcze w Moskwie wielką wytwórnię pomników Włodzimierza Lenina i innych bohaterów komunizmu, w Warszawie rozpoczynały się wielkie zmiany. Wyrwałem się oczywiście z Moskwy, aby móc w Warszawie udokumentować pierwsze spotkanie Okrągłego Stołu".

Od maja wraz ze zbliżającymi się, częściowo wolnymi, wyborami w Polsce wydarzenia nabrały tempa. Ale zanim Chris Niedenthal zaczął je dokumentować, zdążył jeszcze pojechać do Chin i obserwować tam wizytę Gorbaczowa. To wtedy był w Pekinie świadkiem demonstracji studentów na placu Tiananmen, domagających się wolności. Stąd w albumie mamy też ich zdjęcia. O ile Europie udało się wkrótce spełnić transformacyjne nadzieje, o tyle w Chinach na plac Niebiańskiego Spokoju wjechały czołgi i władze krwawo stłumiły protest.

We wschodnich Niemczech władze jeszcze na miesiąc przed upadkiem muru berlińskiego – w październiku – zorganizowały wielką fetę w Berlinie Wschodnim z okazji 40-lecia istnienia NRD.

Ale 9 listopada, gdy otwarto swobodne przejście między Berlinem Wschodnim i Zachodnim, straciły kontrolę nad sytuacją. Następnego dnia Niedenthal był w Berlinie i fotografował młodych berlińczyków triumfujących na murze i świętujących przy Bramie Brandenburskiej i na Potsdamer Platz.

Za NRD podążyła Czechosłowacja ze swą aksamitną rewolucją. Na jednym ze zdjęć Niedenthala demonstranci na praskim placu Wacława, prawie pół miliona ludzi, podzwania kluczami i dzwonkami, żeby pokazać komunistycznym władzom, komu bije dzwon. Fotoreporter, określający siebie mianem „historyka wizualnego", pisze w podsumowaniu, że rok 1989 był przede wszystkim czasem wielkiej nadziei. Nadziei, której przecież dzisiaj tak bardzo nam brakuje.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Za dwa lata będziemy obchodzić 30. rocznicę przełomowego roku 1989. Niedenthal i Wydawnictwo BOSZ nie czekali i już teraz wydali album „1989. Rok nadziei". Zarówno tytuł, jak i ponad 200 wybranych fotografii znakomicie oddają atmosferę.

Dla mnie kulminacją emocji przełomu był 4 czerwca 1989 r. Nigdy nie zapomnę tamtego napięcia i nadziei właśnie, kiedy sytuacja zmieniała się dosłownie z godziny na godzinę. Tablic elektronicznych nie było, więc na ulicach Warszawy wyniki wyborów aktualizowano na gorąco na tablicach papierowych, na których przybywało znaków Solidarności, jak na zdjęciu Niedenthala z placu Konstytucji w sąsiedztwie kawiarni Niespodzianka.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Walka o szafranowy elektorat
Plus Minus
„Czerwone niebo”: Gdy zbliża się pożar
Plus Minus
Dzieci komunistycznego reżimu
Plus Minus
„Śmiertelnie ciche miasto. Historie z Wuhan”: Miasto jak z filmu science fiction
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Irena Lasota: Rządzący nad Wisłą są niekonsekwentnymi optymistami