Ten prolog jest wprowadzeniem do historii dorosłej Celeste (w autoironicznej interpretacji Natalie Portman, która zaczynała karierę jako dziecięca aktorka), dojrzałej już artystki. Jej doświadczeniu i niesłabnącej popularności towarzyszy zblazowanie, by nie powiedzieć depresja. Oznaki załamania nerwowego rzucają się w oczy nie tylko poprzez fizyczne wycieńczenie bohaterki, ale także całkowitą zmianę stosunku wobec najbliższego otoczenia. Jej chlebem powszednim staje się manipulowanie ludźmi i ich uczuciami, tym mocniejsze, im głębsza relacja.

Brady Corbet, zaledwie 30-letni reżyser, w swoim debiutanckim „Dzieciństwie wodza" (2015) zabrał widza za kulisy rodzącego się w niepozornych warunkach totalitaryzmu. Z kolei w satyrycznym „Vox Lux", opatrzonym dość pompatycznym podtytułem „Portret XXI wieku", pokazuje od kuchni, być może nie mniej brutalny, świat show-biznesu, w którym sława przynosi więcej bólu niż radości.

Celeste doskonale zdaje sobie sprawę, jakimi regułami rządzi się gra, w której bierze udział. Czy jednak aby na pewno wie, że jest li tylko produktem, trybikiem w maszynie przemysłu rozrywkowego, który musi stale pracować, niezależnie od kosztów i okoliczności, by spektakl mógł trwać dalej?

„Vox Lux", reż. Brady Corbet, dystr. M2 Films

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95