Czy krojenie bochenka chleba na czas może być dyscypliną sportową? A wchodzenie po schodach i omijanie przeszkód? Tak – pod warunkiem że człowiek krojący chleb nie ma ręki, lecz mechaniczny chwytak. A ten, który wchodzi po schodach, jest sparaliżowany od pasa w dół.
Tak mają wyglądać zaplanowane na październik igrzyska olimpijskie cyborgów – ludzi z mechanicznymi komponentami. Nie pomylcie tego z paraolimpiadą – cel, dyscypliny i uczestnicy są zupełnie inni. Igrzyska cyborgów mają odpowiedzieć na pytanie, gdzie kończy się sportowiec, a zaczyna technologia. I czy w ogóle takie pytanie warto stawiać.
A technologie, które przy okazji zostaną przetestowane, mogą dać normalne życie tysiącom ludzi cierpiących z powodu niepełnosprawności.
Królowie mechanicznego dopingu
Pomysł zrodził się w głowie prof. Roberta Rienera z Federalnego Szwajcarskiego Instytutu Technologicznego w Zurychu (ETHZ), gdy zobaczył człowieka z elektryczną protezą nogi wbiegającego na ostatnie piętro wieżowca Sears Tower (obecnie Willis Tower) w Chicago. Tym człowiekiem był Zac Vawter, 31-latek korzystający z 5-kilogramowej bionicznej protezy prawej nogi. Elektrody zbierały impulsy elektryczne wysyłane przez mózg do mięśni, a procesor tłumaczył je na polecenia dla siłowników. Vawter spodziewał się, że nawet jeżeli mu się uda, w najlepszym razie uzyska wynik około godziny. Wbiegł na 103. piętro w ciągu 45 minut.
To było w 2012 roku. Prof. Riener był oczarowany. Nowoczesna technologia umożliwiła niezwykły wyczyn człowiekowi, który bez protezy z trudem się poruszał.