Ptaszki na uwięzi

Tytuł filmu Nicka Broomfielda, „Marianne i Leonard: Słowa miłości", wyraża w istocie wszystko, co najważniejsze w romantycznej relacji Leonarda Cohena i Marianne Ihlen. Dokument stanowi świadectwo niezwykłego, intensywnego i mistycznego, a przy tym dramatycznego uczucia, które ponad pół wieku temu, w promieniach greckiego słońca, zrodziło się między bardem a jego norweską muzą. To ona podała mu gitarę, gdy jego duszę, jak sam to określił, spowijał gęsty mrok, inspirując do napisania takich piosenek jak „So Long, Marianne" czy „Bird on the Wire".

Publikacja: 07.02.2020 18:00

Ptaszki na uwięzi

Foto: Rzeczpospolita

To nie tylko biografia muzyka i poety, ale także znakomita kronika lat 60., kojarzonych z wolną miłością i otwartymi związkami – ideami kwestionowanymi przez postaci wypowiadające się w filmie. W takim układzie zawsze ktoś bowiem cierpi. W tym przypadku była to Ihlen. Cohen, niczym żeglarz – z inną dziewczyną w każdym porcie – kochał kobiety i był przez kobiety kochany. Wszystkie chciały z nim być, on nie potrafił jednak im siebie oddać. Zawsze uciekał, był wiecznym wędrowcem lub – jak mówił – uchodźcą. Ta myśl zaprowadziła go na grecką wyspę, wprost do środowiska artystycznej bohemy, ale i zmusiła później do jej opuszczenia.

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki