Aktualizacja: 07.02.2021 07:37 Publikacja: 05.02.2021 18:00
W kulturze potlaczu uważano, że człowiek, który posiada więcej koni niż mu potrzeba i nie oddaje nadmiaru innym, jest, delikatnie mówiąc, nierozsądny. Na zdjęciu inuiccy tancerze z Alaski szykujący się do rytualnego rozdania dóbr, 1900 rok
Foto: LOC Photo/Alamy/be&w
O potlaczu po raz pierwszy czytałem w dzieciństwie, pochłaniając wszystko, co w jakikolwiek sposób miało związek z moimi ówczesnymi bohaterami, którymi oczywiście byli szlachetni Indianie Ameryki Północnej. Mgliście pamiętam jakieś huczne przyjęcia, wręcz orgie, podczas których wodzowie opanowani przez amok autodestrukcji rozdawali na prawo i lewo wszystkie swoje dobra. Nie powstrzymywali się nawet przed podpaleniem własnych chat, aby w tym akcie niszczenia udowodnić innym swoją wielkość. Nie rozumiałem tego, dlatego chętniej wracałem do opisów honorowych, wiernych raz danemu słowu Indian, zamieszkujących prerię i kończących wszelkie spory rytualną fajką pokoju.
Wszyscy wiemy, że kiedyś było lepiej. Polityka wyglądała zupełnie inaczej, miała inny poziom i klimat, a debaty...
Nowy spektakl Teatru Współczesnego za dyrekcji Wojciecha Malajkata pokazuje, że warto szukać w teatrze wzruszenia.
Nadmierne i niepoprawne stosowanie leków to w Polsce plaga. Książka Arkadiusza Lorenca pokazuje tło tego problemu.
„Ale wtopa” to gra, przez którą można nieźle zdenerwować się na znajomych.
„Thunderbolts*” przypomina, że superbohaterowie wcale nie są doskonali.
W debacie o rynku pracy nie można zapominać o człowieku. Ideałem dla większości pozostaje umowa o pracę, ale technologie i potrzeba elastyczności oferują nowe rozwiązania.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas