Szułdrzyński: Czy narodowcy porwą polski Kościół?

Z pozoru środowiska radykalnej prawicy bronią wartości katolickich – trzymają się tradycji i wiary, chcąc strzec życia i rodziny. Kościół nie będzie się więc od nich odcinał. Musi jednak dbać o to, by nie stać się zakładnikiem nacjonalistów, którym nie zawsze po drodze z jego nauką.

Aktualizacja: 24.10.2019 06:10 Publikacja: 22.10.2019 14:43

Obrona wartości pociąga silnych, młodych mężczyzn. Na zdjęciu konwencja programowa Konfederacji, 21

Obrona wartości pociąga silnych, młodych mężczyzn. Na zdjęciu konwencja programowa Konfederacji, 21 września 2019 r.

Foto: Piotr Molęcki/ East News

Spór wokół logo tegorocznego Marszu Niepodległości pokazuje, jak poważnym wyzwaniem będzie dla polskiego Kościoła ruch narodowy. Wejście do Sejmu Konfederacji współtworzonej przez nacjonalistów pokazuje, że środowisko to rośnie w siłę. I jest przy okazji niezwykle popularne wśród młodych. Gdyby Sejm wybierali najmłodsi, Konfederacja dostałaby niemal 20 procent głosów. A gdyby wybierali ich młodzi mężczyźni, wynik byłby jeszcze lepszy, bo stanowią aż dwie trzecie wyborców sojuszu Janusza Korwina-Mikkego i Narodowców.

Co ma do tego dyskusja dotycząca logo Marszu Niepodległości – przedstawiającego zaciśniętą pięść trzykrotnie owiniętą różańcem? Ten spór wydaje się pokazywać, że narodowcy są na bakier z nauczaniem Kościoła. Odrzucają posoborowe odróżnienie sfer politycznej od religijnej. Nie mają problemu z politycznym wykorzystywaniem symboli religijnych, co sprawia, że mają one charakter wykluczający. Stawiają bowiem krytyków w niezręcznej sytuacji, bo nagle stają oni w szeregu wrogów różańca, pobożności i w ogóle religii. Reakcje na krytykę logo marszu pokazały zresztą, że dokładnie tak się działo. Społeczne nauczanie Kościoła wyraźnie mówi, że żadne ugrupowanie polityczne nie może sobie rościć prawa do katolickości. Katolicki to bowiem powszechny, co jest przeciwieństwem partyjności. Kościół – choćby w nauczaniu Jana Pawła II – przekonuje, że jego misją jest działanie w sferze metapolityki – kształtowanie postaw, sumień, obrona wartości itp. Włączanie religii do bieżącej polityki to pójście w zupełnie innym – przedsoborowym kierunku. Narodowcy kwestionują też nauczanie Kościoła. Na chłodno przyjęli na przykład dokument Episkopatu Polski pt.: „Chrześcijański kształt patriotyzmu”, w którym szczegółowo została wyłożona różnica pomiędzy patriotyzmem a krytykowanym choćby przez Jana Pawła II nacjonalizmem.

Czytając dyskusje narodowców w mediach społecznościowych, widać, że tzw. Kościół otwarty jest dla nich równie wrogi, jak znienawidzeni lewacy. Często można spotkać się z opinią, że Kościół jest terroryzowany przez środowiska liberalne i lewackie, więc nawet do niego podchodzą z dystansem. Serwis Media Narodowe do obrony logo Marszu Niepodległości zaprosił księdza Łukasza Szydłowskiego. Nie jest to jednak kapłan żadnej z polskich diecezji, lecz członek Bractwa Kapłańskiego Piusa X, czyli lefebrystów. Choć kilka lat temu papież zdjął ekskomunikę z ich biskupów, to status formalny tego nurtu wciąż nie jest jasny, nadal nie stanowią oni pełnej jedności z Rzymem.

Narodowcy są matecznikiem bardzo tradycjonalistycznej wersji katolicyzmu. Zawstydzają jednoznacznością partie, które również odwołują się do nauczania Kościoła – jak choćby PiS, które krytykowane jest przez nich za niewprowadzenie zakazu aborcji.

Radykalna wersja tradycjonalizmu jest odpowiedzią na potrzebę jednoznaczności w chaotycznych czasach. W świecie, w którym ścierają się rozmaite wizje moralne, narodowcy proponują jednoznacznie czarno-białą narrację, która dla wielu młodych ludzi może być atrakcyjna. Szczególnie że demografia jest nieubłagana. Młode kobiety opuszczają rodzinne miejscowości, jadą do miast, kończą studia i szybko społecznie awansują. Aż 75 proc. absolwentów studiów magisterskich na UW to kobiety. Gdzie się podziali młodzi mężczyźni? Mniej się kształcą, mają więc mniejszą szansę na awans społeczny i materialny. Częściej też zostają na prowincji, mieszkają z rodzicami. I popadają we frustrację, o czym pisaliśmy już w „Plusie Minusie”. Dlatego młode kobiety wybierają Koalicję Obywatelską albo lewicę, młodzi mężczyźni PiS i Konfederację.

Z jednej strony Kościół nie będzie chciał stracić młodych, dla których atrakcyjni są nacjonaliści. Przecież wybierają wartości bliskie Kościołowi: przywiązanie do wiary, tradycji, chęć ochrony życia i rodziny. Ale z drugiej, Kościół nie może stać się zakładnikiem skrajnej prawicy, bo straci zupełnie zdolność przyciągania innych środowisk i sam padnie ofiarą upolitycznienia, przy którym dzisiejszy sojusz PiS z częścią biskupów będzie się wydawać zupełnie niewinną relacją.

Spór wokół logo tegorocznego Marszu Niepodległości pokazuje, jak poważnym wyzwaniem będzie dla polskiego Kościoła ruch narodowy. Wejście do Sejmu Konfederacji współtworzonej przez nacjonalistów pokazuje, że środowisko to rośnie w siłę. I jest przy okazji niezwykle popularne wśród młodych. Gdyby Sejm wybierali najmłodsi, Konfederacja dostałaby niemal 20 procent głosów. A gdyby wybierali ich młodzi mężczyźni, wynik byłby jeszcze lepszy, bo stanowią aż dwie trzecie wyborców sojuszu Janusza Korwina-Mikkego i Narodowców.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Emilka pierwsza rzuciła granat
Plus Minus
„Banel i Adama”: Świat daleki czy bliski
Plus Minus
Piotr Zaremba: Kamienica w opałach
Plus Minus
Marcin Święcicki: Leszku, zgódź się
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Plus Minus
Chwila przerwy od rozpadającego się świata