Nie interesujesz się polityką, ale czujesz, że w twoim kraju mimo dobrej sytuacji jest coś nie tak? Nie lubisz skrajności prawicowych ani lewicowych? Irytują cię spory światopoglądowe i nie wiesz, czy będziesz głosować? Jeśli tak, to być może należysz do grupy normalsów – grupy wyborców, po którą chciałaby sięgnąć opozycja, a konkretnie – Koalicja Obywatelska. Jej politycy mówią, że budują „szerokie centrum", które ma swoje skrzydła, ale koncentruje się na sprawach ważnych dla Polaków, jak służba zdrowia, edukacja czy drożejąca żywność.
Termin „normals" pojawił się całkiem niedawno w tekście Agaty Bielik-Robson w „Gazecie Wyborczej". Jej zdaniem normals ma konserwatywno-liberalne poglądy i nie chce angażować się w wojnę kulturową, którą proponuje lewa i prawa strona, a konkretniej – lewicowy i prawicowy populizm. To istotne, bo uformowanie się bloku Lewicy sprawia, że możliwe jest nawigowanie między podziałem lewica – prawica.
Puszczanie oka ?do centrum
Strategia KO zaczęła być widoczna np. po wydarzeniach w Białymstoku. Na konferencji prasowej lider PO Grzegorz Schetyna stwierdził, że Koalicja nie będzie uczestniczyć w organizowanym przez Lewicę marszu przeciwko przemocy. – Nie będziemy wpisywać się w grę i scenariusz przygotowany na Nowogrodzkiej – powiedział wtedy Schetyna. I dodał, że tematy tego typu odciągają uwagę np. od kłopotów służby zdrowia i tak dalej. To jest credo KO na kampanię: obsadzić się jako formacja dla normalsów, którzy nie chcą – jak zauważyła Bielik-Robson – wojny kulturowej. Umieścić, na płaszczyźnie światopoglądowej, PiS i Lewicę w niszach nieakceptowalnych dla centrum, a samemu o to centrum zawalczyć. Nie przez przypadek chyba w ubiegłym tygodniu okazało się, że warszawski ratusz nie będzie finansował realizacji karty LGBT. To niejedyny taki przypadek . W ubiegłym tygodniu Grzegorz Schetyna delikatnie odciął się od listu byłych ambasadorów, którzy apelowali do Donalda Trumpa, by nie przyjeżdżał do Polski.
W 2011 roku też chodziło o normalsów. Wtedy PO przygotowała klip „Oni pójdą na wybory", w którym pokazano kiboli i demonstrujących pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu ludzi. Wtedy normalsów udało się zmobilizować.
PO będzie miała jednak problemy z gładkim przejściem do takiego przesłania. Po pierwsze, to jeden z jej czołowych polityków – Rafał Trzaskowski – wiosną podpisał kartę LGBT+. Wtedy może to była taktyka obliczona na związanie na tym polu Biedronia, ale pozostawiła ślady. Trudno się przekonuje, że jest się „szerokim centrum" z taką historią. Zwłaszcza że PiS będzie dbało o to, by normalsi nie głosowali na PO, tylko na nich. Jako na partię wiarygodną społecznie i broniącą światopoglądowego status quo. Ale KO może mieć kłopot także dlatego, że w centrum działa też PSL i Koalicja Polska. Władysław Kosiniak-Kamysz konsekwentnie od lat buduje przesłanie o tym, że trzeba zakończyć wojnę polsko-polską. PSL zawsze było „pomiędzy" i chadeckim przesłaniem (skierowanym też do przedsiębiorców, ludzi pracy itd.) o normalsów może walczyć. Zwłaszcza tych spoza dużych miast. Kosiniak-Kamysz bagażu takiego jak karta LGBT nie ma, chociaż PiS nie ustaje w wysiłkach, by sklejać ludowców z Platformą.