"Jedziemy na Warszawę" – pod tym hasłem odbędzie się w piątek w stolicy demonstracja kobiet przeciwnych zaostrzeniu prawa aborcyjnego. W Sejmie toczą się obecnie prace nad tym, by z ustawy o warunkach przerywania ciąży wykluczyć tzw. przesłankę eugeniczną. Umożliwia ona terminację ciąży w przypadku, gdy została stwierdzona ciężka i nieodwracalna wada płodu.
Przeczytaj » Czarny piątek: Kobiety rozkładają parasolki i demonstrują
- Tylko skala mobilizacji i obecności takiego twardego protestu może wpłynąć, że PiS cofnie się przed przyjęciem tej ustawy - mówił w TOK FM Grzegorz Schetyna.
- To jest kwestia ich elektoratu też. To jest kwestia tych radykałów, od których są uzależnieni. To jest kwestia tej prawej strony, między PiS-em a ścianą - tak byśmy to powiedzieli, to jest hołd oddawany, to są kontyngenty oddawane właśnie tym radykałom. Ta ustawa jest tego częścią - ocenił lider PO.
Schetyna uznał, że PiS przeniesie prace nad projektem ustawy autorstwa społecznego komitetu "Zatrzymaj Aborcję" na lepszy dla siebie czas. - Jest zakładnikiem obietnicy, którą składał, żeby tę ustawę radykalizować. Ta sprawa wróci. To jest kwestia społecznych protestów i wyczucia, kiedy znowu trzeba wyjść na ulice, żeby zaprotestować, tak jak wtedy, rok temu, kiedy spadł ten projekt po raz pierwszy. Jeżeli spada teraz, to trzeba być gotowym do tego, żeby protestować wtedy, kiedy wróci. To jest kwestia tylko czasu - stwierdził.