Reklama

„Rzeczpospolita” wygrała proces z Romualdem Szeremietiewem

„Rzeczpospolita” wygrała proces z Romualdem Szeremietiewem o głośny tekst „Kasjer z Ministerstwa Obrony”.

Publikacja: 04.12.2019 15:26

Romuald Szeremietiew

Romuald Szeremietiew

Foto: Fotorzepa. Jerzy Dudek

Pozwani dziennikarze, przygotowując i publikując tekst, dochowali rzetelności i realizowali misję prasy. Nie dążyli do sensacji. Mieli prawo napisać, że Romuald Szeremietiew nie potrafił wyjaśnić pochodzenia swego majątku – ocenił w środę Sąd Apelacyjny w Warszawie, oddalając apelację powoda w tej sprawie.

Artykuł sprzed 18 lat

Poszło o głośny tekst Anny Marszałek i Bertolda Kittela, ówczesnych dziennikarzy „Rzeczpospolitej", z lipca 2001 r. Napisali oni, że Zbigniew F., asystent Szeremietiewa, ówczesnego posła AWS i wiceministra obrony w rządzie Jerzego Buzka, miał w imieniu swego szefa żądać łapówek od firm zbrojeniowych. Szeremietiew miał zaś bezprawnie dopuścić F. do tajemnic resortu, a ponadto wydawał więcej, niż zarabiał, na co dowodem miał być okazały dom pod Warszawą. W wyniku artykułu Szeremietiew stracił funkcję w kierowanym przez Bronisława Komorowskiego resorcie (Szeremietiew twierdził, że późniejszy prezydent zlecił WSI inwigilowanie go; dziś twierdzi, że afera prezesa NIK Mariana Banasia przypomina jego sprawę).

Czytaj także: Marek Domagalski: Dziennikarze nie potrzebują odgórnego samorządu

W środę Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie rozsądził sprawę Szeremietiewa z „Rzeczpospolitą" i jej wydawcą i przyznał rację dziennikarzom. Jak mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Katarzyna Jakubowska-Pogorzelska, to sam powód dał pretekst do ocen jego zachowania, bo w rozmowie z dziennikarzami zapowiadał pełną współpracę z redakcją, twierdził, że udokumentuje swój majątek, w tym co do kwestii zakupu domu i samochodu, a następnie zerwał kontakty z autorami tekstu.

– Słusznie wątpliwości dziennikarzy wzbudziły wyjaśnienia powoda, które były pokrętne i niejasne, np. o prywatnej pożyczce [rzekomo od Zbigniewa F. – red.]. Musieli to ocenić przez pryzmat doświadczenia życiowego. Dlatego sąd uznał, że pozwani nie działali bezprawnie – mówiła sędzia.

Reklama
Reklama

Pozwani dziennikarze jeszcze przed ogłoszeniem środowego wyroku chcieli, by sąd załączył odtajnione akta sprawy karnej Szeremietiewa, potwierdzające ich zdaniem tezy artykułu. Sąd uznał to za nieprzydatne.

– Liczy się wiedza dziennikarzy w dniu publikacji i to, czy wtedy byli rzetelni. Proces był później – przypomniał sąd.

Odnosząc się do twierdzeń Szeremietiewa, że gazeta zarzuciła mu udział w procederze korupcyjnym, sąd uznał, że trzeba to czytać w całym kontekście artykułu prasowego i w realiach tej sprawy nie było to bezprawne.

– Dziennikarze na podstawie rozmów z kilkudziesięcioma informatorami, w tym kilkoma ujawnionymi z nazwiska, podali, że są wątpliwości co do majątku wiceministra. Dochowali rzetelności i staranności. Nie dążyli do sensacji, lecz wykonywali zadania, jakie w demokratycznym społeczeństwie powinna wypełniać prasa. Dlatego apelacja powoda musiała zostać oddalona – wskazała sędzia Jakubowska-Pogorzelska. Konsekwencją takiego rozstrzygnięcia było też zasądzenie od powoda na rzecz wszystkich pozwanych kwoty po 1410 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego, a także kasacyjnego, bo sprawa raz już była w Sądzie Najwyższym.

Pozew po latach

Szeremietiew został w 2004 r. oskarżony przez prokuraturę, procesy ciągnęły się wiele lat i zakończyły uniewinnieniem od prawie wszystkich zarzutów – poza tymi dotyczącymi podejrzenia ingerencji wiceministra w przetargi na centrale telefoniczne i dostawę samochodów. Sprawa tych dwóch zarzutów została bowiem umorzona z powodu przedawnienia karalności.

Dopiero 11 lat po publikacji, w 2012 r., Romuald Szeremietiew postanowił pozwać autorów tekstu, który złamał mu rządową karierę. W sądzie okręgowym powództwo oddalono, sąd odwoławczy uwzględnił częściowo jego apelację i w 2016 r. nakazał pozwanym przeprosiny za słowa, że nie potrafił wytłumaczyć się ze swego majątku. Pozwani złożyli skargę kasacyjną i Sąd Najwyższy uchylił tamten wyrok. W środę warszawski Sąd Apelacyjny wydał prawomocne orzeczenie, ale teraz powód może się zwrócić do SN. Nie wiadomo, czy się na to zdecyduje, bo w środę w sądzie nie było nikogo w jego imieniu.

Reklama
Reklama
Zawody prawnicze
Notariusze zwalniają pracowników i zamykają kancelarie
Spadki i darowizny
Czy darowizna sprzed lat liczy się do spadku? Jak wpływa na zachowek?
Internet i prawo autorskie
Masłowska zarzuca Englert wykorzystanie „kanapek z hajsem”. Prawnicy nie mają wątpliwości
Prawo karne
Małgorzata Manowska reaguje na decyzję prokuratury ws. Gizeli Jagielskiej
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama