Rządowe Centrum Legislacji opublikowało niedawno projekt ustawy o Systemie Informacji Finansowej (SInF). Pod tą niewinną nazwą kryje się zbieranie informacji o rachunkach wszystkich obywateli – bankowych, w SKOK-ach, płatniczych czy papierów wartościowych. Informacje z systemu będą mogły być wykorzystywane przez: prokuraturę, policję oraz m.in. przez CBA, ABW, wywiad, kontrwywiad, żandarmerię i Straż Graniczną. Ma to umożliwić „terminową identyfikację dowolnej osoby fizycznej lub prawnej posiadającej lub kontrolującej rachunki płatnicze oraz rachunki bankowe, a także skrytki depozytowe".

Ale oczywiście niewinni nie mają się czego obawiać! Trzeba mieć zaufanie do państwa! Tym bardziej że projekt stanowi „implementację" dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE 2018/843 z 30 maja 2018 roku w sprawie zapobiegania wykorzystywaniu systemu finansowego do prania pieniędzy lub finansowania terroryzmu. Skoro służby mogą nas dziś bez powodu (lub z powodu wyimaginowanego) bezkarnie podsłuchiwać i podglądać, to dlaczego nie miałyby przeglądać naszych przelewów?

Czytaj także: System Informacji Finansowej: czym będzie i kto powinien się go bać

Nie są znane jak dotąd zasady dostępu do informacji gromadzonych w systemie pracowników wymienionych służb. Pewnie będą objęte ich tajemnicą. Ale czy możemy być spokojni, że ciesząca się rosnącym zaufaniem obywateli policja nie upoważni któregoś z dowódców policjantów bijących nieregulaminowymi pałkami demonstrantów do sprawdzenia stanu rachunków bitych?

Panowie z CBA też nie będą godzinami sprawdzali rachunków sąsiadów i sąsiadek, a jeżeli już, to tylko w celu upewnienia się, czy nie finansują oni terroryzmu bądź sami nie planują jakiegoś zamachu lub nie handlują z jakimś kartelem narkotykowym, a o wszystkich innych zauważonych przelewach natychmiast zapomną.