Ustawodawca głuchy na głosy wyborców - o rezygnacji z głosowania korespondencyjnego

Propozycja rezygnacji z głosowania korespondencyjnego przez niepełnosprawnych nie tylko narusza standardy konstytucyjne. Jest też niezgodna z międzynarodowymi zobowiązaniami Polski. Oby w Senacie przyszła pożądana przez prawo refleksja – apelują prawnicy.

Aktualizacja: 21.12.2017 08:15 Publikacja: 21.12.2017 07:24

Ustawodawca głuchy na głosy wyborców - o rezygnacji z głosowania korespondencyjnego

Foto: 123RF

Głosowanie korespondencyjne jest ważnym narzędziem zapewnienia dostępności procesu wyborczego dla osób z niepełnosprawnościami. Bez niego dla wielu osób z niepełnosprawnością znaczną lub umiarkowaną powszechne prawo wyborcze przestanie być kwestią faktów, a stanie się jedynie pustą deklaracją. Senat RP stoi przed szansą dokonania niezbędnej „refleksji i zadumy" nad fundamentalnym w ustroju demokratycznym prawem politycznym i skorygowaniem niezgodnego z Konstytucją RP i konwencją ONZ o prawach osób niepełnosprawnych projektu poselskiej zmiany kodeksu wyborczego. Jest to jednocześnie szansa na zwalczenie amnezji normatywnej, która zdaje się trawić naszego ustawodawcę.

W czasie poniedziałkowego posiedzenia trzech senackich komisji: praw człowieka, praworządności i petycji, samorządu terytorialnego i administracji państwowej oraz ustawodawczej, zatriumfowała amnezja normatywna. Senatorowie zasiadający w komisjach nie skorygowali błędu, którym dotknięty jest poselski projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych (druk sejmowy nr 2001, druk senacki nr 696).

Przypomnijmy: wniesiony przez posłów rządzącej większości projekt zakłada m.in. zmiany w ustawie z 5 stycznia 2011 r. – Kodeks wyborczy (DzU z 2011 r. nr 21, poz. 112 z późn. zm.). Przygotowywana regulacja zgodnie z intencjami projektodawców ma uchylić instytucję głosowania korespondencyjnego, która umożliwia udział w wyborach osobom z niepełnosprawnościami, dla których osobiste stawienie się w lokalu wyborczym nie jest możliwe.

Pogwałcenie konstytucji

Pomimo stanowczego głosu środowiska osób z niepełnosprawnościami, zaprezentowanego przez jego przedstawicieli biorących udział w pracach komisji sejmowych, a także w poniedziałkowym posiedzeniu połączonych komisji senackich, ustawodawca pozostaje głuchy na zdecydowane oprotestowanie likwidacji głosowania korespondencyjnego. Głos osób z niepełnosprawności już teraz ustawodawca odbiera jako milczenie, dając kolejny przyczynek do lamentowania nad opłakanym stanem debaty publicznej i mizernym wpływem obywateli na treść stanowionego prawa. Zapowiadany w ostatniej kampanii wyborczej „złoty okres" obywatelskiej partycypacji w procesie legislacyjnym pozostał klasyczną wyborczą obietnicą, tzn. hasłem, które miało wybrzmieć i zaczarować, ale nigdy nie miało dotknąć ziemi i cokolwiek zmienić.

Tym razem stawka jest wysoka, bowiem ustawodawca proceduje nad rozwiązaniem prawnym, które doprowadzi do wykluczenia grupy obywateli z naszego życia wspólnotowego. Głosowanie korespondencyjne, zgodnie z obowiązującymi regulacjami, jest głosowaniem osobistym, które przysługuje każdemu wyborcy w wyborach prezydenckich, parlamentarnych i eurowyborach. Jest ono wyłączone jedynie w wyborach samorządowych (do organów stanowiących jednostek samorządu terytorialnego oraz wyborach wójta), ale nie dla osób ze znaczną lub umiarkowaną niepełnosprawnością. Taka regulacja została wprowadzona dla zminimalizowania barier, na które może natrafić osoba z niepełnosprawnością, chcąca skorzystać z przysługującego jej prawa obywatelskiego do udziału w wyborach. Rozwiązanie to ma zapewnić każdej osobie z niepełnosprawnością możliwość udziału w wyborach bez nadmiernych utrudnień, które mogą polegać na niemożności pokonania barier architektonicznych w lokalu wyborczym lub odległości dzielącej ten lokal od miejsce zamieszkania lub niemożności ustanowienia pełnomocnika.

Derogacja instytucji głosowania korespondencyjnego oznacza dla części wyborców po prostu wykluczenie, przed którym przestrzegali w Sejmie i w Senacie przedstawiciele osób z niepełnosprawnością lub skazanie na zależność od osoby pełnomocnika.

Zaproponowane w procedowanym w Senacie projekcie nowelizacyjnym wykluczenie jest nie do pogodzenia ze standardami konstytucyjnymi i uderza jednocześnie w podwaliny porządku demokratycznego. Konstytucja RP gwarantuje każdemu pełnoletniemu obywatelowi prawo udziału w referendum oraz prawo wybierania prezydenta Rzeczypospolitej, posłów, senatorów i przedstawicieli do organów samorządu terytorialnego (art. 62). Wybory do Sejmu i Senatu, wybór prezydenta RP oraz eurowybory mają walor powszechności. Udział w wyborach jest nie tylko „świętem demokracji", jak zwykło się mówić, ale także prawem podmiotowym, które sprawia, że każdy członek naszej wspólnoty może rzeczywiście i samodzielnie uczestniczyć w jej życiu publicznym. Takie uczestnictwo może przybrać także postać głosowania korespondencyjnego, co przesądził Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 20 lipca 2011 r. (K 9/11).

Tymczasem wbrew niewątpliwej wartości, jaką jest maksymalne włączenie osób z niepełnosprawnościami w wybory powszechne i lokalne, a także przy braku wątpliwości co do konstytucyjności głosowania korespondencyjnego, ustawodawca prze ku rozwiązaniu niezgodnemu ze standardem demokratycznego państwa prawnego i głośno kontestowanemu przez zainteresowanych obywateli.

Niepamięć decydentów

Warto jednak odnotować jeszcze jedno negatywne zjawisko, które ujawniło się w dotychczasowym przebiegu procesu legislacyjnego. Otóż ustawodawca wydaje się działać w pewnej niepamięci co do obowiązującego, zastanego otoczenia normatywnego. Propozycja uchylenia instytucji głosowania korespondencyjnego w przypadku osób z niepełnosprawnościami jest nie tylko niezgodna z Konstytucją RP, ale także z międzynarodowymi zobowiązaniami Rzeczypospolitej Polskiej. Odstąpienie od możliwości oddania głosu za pośrednictwem poczty stanowić będzie bowiem naruszenie powstałej pod auspicjami ONZ Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych, sporządzonej w Nowym Jorku 13 grudnia 2006 r. i ratyfikowanej przez Polskę pięć lat temu. Zobowiązuje ona w art. 29 państwa strony do zapewnienia, że tryb głosowania oraz stosowane w związku z nim urządzenia i materiały będą odpowiednie, dostępne i łatwe do zrozumienia i zastosowania, a głosowanie odbywało się na zasadzie równości z innymi osobami.

Konwencja idzie nawet dalej, wskazując na potrzebą ułatwiania korzystania ze wspomagających i nowych technologii tam, gdzie to właściwe, tak, aby osoba z niepełnosprawnością była w maksymalny możliwy sposób samodzielna. Gwarancje traktatowe dla podmiotowego i równego traktowania osób z niepełnosprawnością nie tylko wymagają usunięcia barier związanych z udziałem w procesie wyborczym, a temu służy głosowanie korespondencyjne, ale także zabraniają tworzenia nowych barier. Zamiast zaproponować dalej idące usprawnienia w głosowaniu na odległość ustawodawca rozważa usunięcie obecnego, i tak już nie najnowocześniejszego rozwiązania, a przecież zobowiązany jest do zapewnienia i popierania pełnej realizacji wszystkich praw człowieka i podstawowych wolności wszystkich osób niepełnosprawnych, bez jakiejkolwiek dyskryminacji ze względu na niepełnosprawność. W tym celu Polska zobowiązała się do przyjęcia wszelkich odpowiednich środków ustawodawczych, administracyjnych i innych (art. 4 konwencji).

Memento, jakie powinno wybrzmieć w izbie „zadumy i refleksji", obejmuje nie tylko podstawową zasadę równego traktowania, standardy konstytucyjne demokratycznego państwa prawnego, głos obywateli, ale także – wydaje się, że zapomnianą – zasadę pacta sunt servanda. Ustawodawca dotknięty normatywną niepamięcią, a w dotychczasowej debacie nie rozważano zgodności projektu z konwencją o prawach osób niepełnosprawnych, nie może być ustawodawcą racjonalnym. Miejmy nadzieję, że w czasie obrad plenarnych Senatu przyjdzie pożądana przez konstytucję i prawo międzynarodowe refleksja.

Marcin Matczak jest profesorem na Uniwersytecie Warszawskim i radcą prawnym, a dr Marcin Romanowicz radcą prawnym

Głosowanie korespondencyjne jest ważnym narzędziem zapewnienia dostępności procesu wyborczego dla osób z niepełnosprawnościami. Bez niego dla wielu osób z niepełnosprawnością znaczną lub umiarkowaną powszechne prawo wyborcze przestanie być kwestią faktów, a stanie się jedynie pustą deklaracją. Senat RP stoi przed szansą dokonania niezbędnej „refleksji i zadumy" nad fundamentalnym w ustroju demokratycznym prawem politycznym i skorygowaniem niezgodnego z Konstytucją RP i konwencją ONZ o prawach osób niepełnosprawnych projektu poselskiej zmiany kodeksu wyborczego. Jest to jednocześnie szansa na zwalczenie amnezji normatywnej, która zdaje się trawić naszego ustawodawcę.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?