Natłok politycznych wydarzeń przyćmił inne ważne sprawy, również te dotyczące problemów zatrudnienia. Trudno przebić się z tematami, które nie są tak nośne, mimo że są ważne dla wielu Polaków. Dotyczy to choćby zmian, które czekają pracodawców już za kilka tygodni. Najpierw obejmą one rodziców, którzy będą mogli korzystać ze swoich uprawnień na nowych zasadach. Równocześnie zacznie się zamieszanie z oskładkowaniem zleceń. Wiele wskazuje bowiem, że nie ma mechanizmu, który pozwoli sprawnie wywiązywać się z tego obowiązku, a liczba korekt składek i zasiłków przerośnie płatników. Zaraz potem wejdą w życie nowe reguły zatrudniania na podstawie terminowych umów o pracę. Na tym jednak nie koniec.

W tej układance wymogów wobec pracodawców od połowy listopada znalazł się też rozszerzony katalog prac, przy których nie wolno im zatrudniać kobiet w ciąży i karmiących dzieci piersią (patrz artykuł "Ciężarne i karmiące trzeba przesunąć na inne stanowiska"). Za przeoczenie nowego zakazu i narażanie pracownic na utratę zdrowia pracodawcy grozi wysoka grzywna, a nawet odpowiedzialność karna. Tylko czy słusznie? Brak znajomości prawa nie daje usprawiedliwienia, ale wysyp przepisów w ostatnim czasie może przytłoczyć.

Ilość zmian, nowelizacji, orzeczeń Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego dotyczących zatrudniania wskazuje na potrzebę uporządkowania i uregulowania tych problemów w jednym akcie. Zgadzam się z niedawną opinią Iwony Hickiewicz, głównego inspektora pracy, że potrzebna jest konstytucja prawa pracy. Kodeks wydany w 1974 r. nijak się ma do obecnej rzeczywistości. Nie wystarczy już kolejna jego nowelizacja. Czas na kompleksowe ujęcie tematu.

Tymczasem zapraszam do przeczytania całego tygodnika „Praca i ZUS".