Tomasz Pietryga o projekt zmian w Sądzie Najwyższym autorstwa samych sędziów

Przedstawiony w środę przez prof. Małgorzatę Gersdorf projekt zmian w Sądzie Najwyższym autorstwa samych sędziów jest zapewne reakcją na zapowiedź rychłego powrotu na ścieżkę legislacyjną prezydenckich projektów, które po uzgodnieniu z PiS mają być procedowane w Sejmie.

Aktualizacja: 15.11.2017 19:19 Publikacja: 15.11.2017 19:09

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

To także odpowiedź na deklaracje prezydenta, który po zawetowaniu w lipcu ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym wezwał do dyskusji o reformie wymiaru sprawiedliwości. Wtedy też sędziowie zaczęli przygotowywać własne pomysły, które szły w stronę prezydenckiej wizji zmian.

Dlatego projekt SN jest miejscami bardzo bliski pomysłom Andrzeja Dudy, choćby w kwestii powołania Izby Dyscyplinarnej w SN, w której zasiadaliby również ławnicy. Mimo że nie ma w nim instytucji skargi nadzwyczajnej, mowa jest o powołaniu specjalnego rzecznika działającego przy SN, który w reakcji na nieprawidłowości mógłby wnosić skargi kasacyjne w imieniu pokrzywdzonych przez wymiar sprawiedliwości. Miałby on uprawnienia porównywalne z rzecznikiem praw obywatelskich. Projekt zaostrza też odpowiedzialność sędziów, którzy dopuścili się rażącego naruszenia prawa. W takich przypadkach mogliby oni ponieść odpowiedzialność odszkodowawczą. Nie ma w nim natomiast mowy o obniżeniu wieku przechodzenia w stan spoczynku, z czym wiązała się najbardziej kontrowersyjna kwestia wymiany kadrowej.

Inicjatywa sędziów jest więc próbą rozpoczęcia merytorycznej debaty, a także jasnym sygnałem dla opinii publicznej, że środowisko jest otwarte na reformy, dostrzegając istniejące w wymiarze sprawiedliwości patologie. SN w końcu się więc obudził. Choć z przystawionym do skroni pistoletem nie było to takie trudne.

To doskonała okazja, aby dyskusja o polskim sądownictwie weszła na bardziej merytoryczne tory i by wpływ na reformy mieli nie tylko politycy, ale też trzecia władza. Ten scenariusz wydaje się najlepszy, zbytnia wiara w jego ziszczenie byłaby jednak naiwnością.

Spirala złych emocji została już nakręcona. Politykom PiS, którymi wielokrotnie w tym sporze kierowała pycha i zamknięcie się na drugą stronę sporu, trudno byłoby znaleźć wspólny język z pierwszą prezes SN, która jeszcze przed dwoma miesiącami na Zamku Królewskim w Warszawie mówiła do reformujących sądy, że „los przywódców rewolucji francuskiej powinien być dla nich przestrogą".

Takie ostrzeżenia, padające zwłaszcza z ust przedstawicieli sądownictwa, mogą być dla polityków wyjątkowo ciężkostrawne. Poza tym PiS, wchodząc teraz w dialog z sędziami i autoryzując niektóre ich pomysły, zburzyłby misternie budowaną narrację o bezkompromisowej likwidacji „siedliska patologii". Dla jego najtwardszego elektoratu byłoby to kompletnie niezrozumiałe.

Dlatego bardziej realny jest scenariusz, w którym zignorowany przez obóz rządzący projekt SN trafi do Sejmu jako poselski i podzieli los przygotowanego wcześniej przez Stowarzyszenie Iustitia, który firmowała opozycja. Dla porządku przypomnijmy tylko, że został on odrzucony przez Sejm w pierwszym czytaniu. ©?

To także odpowiedź na deklaracje prezydenta, który po zawetowaniu w lipcu ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym wezwał do dyskusji o reformie wymiaru sprawiedliwości. Wtedy też sędziowie zaczęli przygotowywać własne pomysły, które szły w stronę prezydenckiej wizji zmian.

Dlatego projekt SN jest miejscami bardzo bliski pomysłom Andrzeja Dudy, choćby w kwestii powołania Izby Dyscyplinarnej w SN, w której zasiadaliby również ławnicy. Mimo że nie ma w nim instytucji skargi nadzwyczajnej, mowa jest o powołaniu specjalnego rzecznika działającego przy SN, który w reakcji na nieprawidłowości mógłby wnosić skargi kasacyjne w imieniu pokrzywdzonych przez wymiar sprawiedliwości. Miałby on uprawnienia porównywalne z rzecznikiem praw obywatelskich. Projekt zaostrza też odpowiedzialność sędziów, którzy dopuścili się rażącego naruszenia prawa. W takich przypadkach mogliby oni ponieść odpowiedzialność odszkodowawczą. Nie ma w nim natomiast mowy o obniżeniu wieku przechodzenia w stan spoczynku, z czym wiązała się najbardziej kontrowersyjna kwestia wymiany kadrowej.

Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb