Jest stary żydowski żart o trzech zlokalizowanych w jednej kamienicy i ostro walczących o klienta sklepach, dwóch dużych i jednym malutkim, wciśniętym między nie. Kiedy pierwszy powiesił szyld „Ceny obniżone o 50 proc.", drugi odpowiedział „Totalną wyprzedażą". Najmniejszy, środkowy, nie poszedł na beznadziejną walkę. Po prostu zawiesił napis „Wejście".
Teraz mamy do czynienia z wojną dwóch największych „sklepów technologicznych" (znaleźliśmy się między nimi), a głównym polem walki stała się technologia 5G, w której Amerykanie odstają. Prezydent Trump nie kryje z tego powodu irytacji. W lutym tweetował: „Chcę, by sieć 5G, a nawet 6G, pojawiła się w USA jak najszybciej (...). Amerykańskie przedsiębiorstwa muszą się wysilić, inaczej zostaną w tyle...".
A to niezwykle ważne, bo bez technologii 5G z superszybką transmisją danych żaden kraj wkrótce nie będzie się mógł rozwijać. To na niej oprą się przemysł, medycyna, motoryzacja, choćby w postaci aut autonomicznych. Te sieci będą transmitować gigantyczne ilości danych. Kto ma nad tym kontrolę, rządzi światem. W pewnej chwili może „wyciągnąć wtyczkę" i wszystko nagle stanie. Teraz Trump chce chińskie firmy zajmujące się 5G osłabić (jego doradca zapowiadał nawet: „Zamkniemy ich!") i naciska na sojuszników, by sprzętu od nich nie kupowali. Oskarża chińskie koncerny o współpracę z własnym rządem i straszy dostępem Pekinu do światowych danych poprzez 5G. Europejskie firmy zorientowały się, że produkując w Chinach, mogą pewnego dnia znaleźć się w oku cyklonu. Z kolei europejskie rządy boją się Ameryki, ale też po cichu wiele z nich podziela jej obawy o bezpieczeństwo i naciska na operatorów, by kupowali sprzęt produkowany tutaj, nie w Chinach. Nazywają to budowaniem bezpiecznego łańcucha dostaw.
Zapewne stąd decyzja szwedzkiego Ericssona, który obok chińskiego Huawei jest największym producentem sprzętu telekomunikacyjnego na świecie, by ulokować w Polsce produkcję sprzętu na rzecz 5G i stąd eksportować go do krajów europejskich. Pomogła też długa obecność koncernu na naszym rynku i posiadana już tutaj liczna kadra inżynierska.
Korzyści są ogromne: nowa technologia, miejsca pracy, przyciągnięcie kolejnych inwestorów... A może teraz Huawei jeszcze podbije stawkę? Jeśli nie, przynajmniej polski rząd znajdzie się w bardziej komfortowej sytuacji w obliczu nacisków Trumpa. Przeprowadzając aukcję częstotliwości dla nowej sieci, może np. dopuścić do niej operatorów, którzy korzystają ze sprzętu produkowanego w Polsce. Nikogo przy tym nie wykluczając.