Przeklinają – a jednak jeżdżą, jeżdżą i chcą jeździć jeszcze więcej. Turystyka to jedna z najważniejszych i najszybciej rozwijających się dziedzin gospodarki, wytwarzająca 10 proc. światowego PKB. Trendy wyglądają zachęcająco: tańsze podróże i bardziej zasobne portfele powodują, że rynek turystyczny z roku na rok rośnie i wydaje się nie mieć granic.

A jednak... Przynajmniej dwa czynniki mogą w ciągu nadchodzących lat odmienić ten trend. Pierwszym jest bezpieczeństwo. Zamachowcy z Barcelony uderzali dokładnie tam, gdzie najłatwiej zabić właśnie turystów (podobnie jak poprzednio zamachowcy z Londynu, Berlina, Nicei). Planowali również gigantyczny zamach na bazylikę Sagrada Familia, najsłynniejszy zabytek stolicy Katalonii. Przyzwyczailiśmy się jakoś do długich kolejek do kontroli bezpieczeństwa na lotniskach. Czy nie odstraszą nas kiedyś od turystycznych podróży wielkie kolejki do Luwru, Zakazanego Miasta i na Akropol? Po serii zamachów na turystów w Tunezji i Egipcie liczba odwiedzających spadła dwukrotnie. Jeśli nastąpi dalsza eskalacja terroru wymierzonego w turystów, a poczucie bezpieczeństwa w podróży znacząco spadnie, trend nieprzerwanego wzrostu turystyki może ulec odwróceniu.

Ale zagrożenie dla turystyki czai się też indziej. Może nim się stać coraz bardziej dostępna technologia virtual reality. Dziś ciągle jeszcze brzmi to jak futurystyczna fantazja, ale wszystkie potrzebne technologie już dawno istnieją. Po założeniu odpowiednich gogli i podłączeniu szeregu czujników dzięki komputerowi będziemy mogli odbywać najbardziej fantastyczne podróże, nie ruszając się z domu. Będziemy mogli wraz z przyjaciółmi zwiedzać najdalsze zakątki świata, dzielić przygody, jakie będziemy chcieli, cieszyć się idealną pogodą, poznawać ludzi, czuć zapachy i smaki lokalnych potraw. Jeśli zechcemy, po Wersalu oprowadzi nas Ludwik XIV, Smok Wawelski ożyje, a Statua Wolności mrugnie łobuzersko okiem. A wszystko bezpiecznie, tanio, bez kolejek. Czy rzeczywistość wytrzyma porównanie z idealną podróżą wygenerowaną na życzenie przez komputer?

Jeśli coś uchroni prawdziwą turystykę przed wirtualną konkurencją, to chyba tylko nasza perwersyjna ciekawość i chęć zaimponowania innym. Przy okazji zdjęć z każdego zamachu i katastrofy widać dziesiątki ludzi, którzy zamiast uciekać, filmują wydarzenie telefonem komórkowym. Serwisy społecznościowe pełne są zamieszczanych na bieżąco zdjęć i relacji z podróży. Tego nie dadzą podróże wirtualne. Więc pewnie przed turystyką wciąż dobre czasy.