Każda władza lubi przecinać wstęgi. Niezależnie od ustroju czy politycznych preferencji możliwość chwycenia nożyczek w obliczu kamer wprawia rządzących w zastanawiającą ekscytację. Jest to najwyraźniej uczucie tak przemożne, że uczestnicy tych wydarzeń przestają się zastanawiać, czy przyniesie im to wizerunkowe korzyści, czy wręcz przeciwnie. A w przypadku piątkowego otwarcia dwóch odcinków autostrady A1 trudno mówić o jakimś specjalnym sukcesie. Może o tyle, że powstały one zgodnie z harmonogramem, a to już coś. Ale ich uruchomienie niewiele zmienia na transportowej mapie kraju, a w pewnym sensie nawet ją komplikuje.