To nie jest czas na grę solową

Polska jest narażona na wiele negatywnych konsekwencji globalnych przemian, ale może je zminimalizować, zacieśniając więź z Unią Europejską

Aktualizacja: 23.07.2018 07:17 Publikacja: 22.07.2018 21:00

To nie jest czas na grę solową

Foto: Fotolia

Świat zwariował czy tylko my nie nadążamy? Każdy dzień, każda godzina przynoszą zaskoczenia i zdziwienia. Nic już nie jest takie samo jak wczoraj. Ład globalny, pewnie bardziej wyimaginowany niż rzeczywisty, zamienił się w globalny nieład. Polska jest narażona na wiele negatywnych konsekwencji globalnych przemian, ale może je zminimalizować, zacieśniając więź z Unią Europejską i aktywnie wpływając na jej przyszłe losy.

Nawet piłkarskie mistrzostwa świata okazały się wielką niespodzianką. Dawne gwiazdy niespodziewanie gasną, nowi liderzy walczą o swoje, nie oglądając się na dotychczasowych zwycięzców. Podobnie dzieje się w innych dziedzinach życia. Solidarność przestała być wartością, zwyciężają partykularyzm i protekcjonizm, nasilające nastroje nacjonalistyczne i populistyczne.

Obecna klasa polityczna nie ma na to skutecznej recepty, a nowe ruchy wykorzystują populistyczne i ogólnikowe programy do przejmowania władzy i budowania swoich porządków. Jedno jest więc pewne: to nie jest czas na grę solową. Gdzie mamy szukać partnerów, jeśli nie pośród członków Unii Europejskiej? Jak możemy zagrać o swoje, jeśli nie w jednej unijnej orkiestrze? Polska dzięki członkostwu w Unii zbudowała swoją pozycję w Europie, zmodernizowała gospodarkę, powróciła do demokratycznego świata Zachodu. Dla wielu innych krajów byliśmy prymusem. Trzeba jednak pamiętać, że nie jesteśmy mocarstwem ani militarnym, ani ekonomicznym, a nasze PKB porównywalne jest z PKB ponad trzykrotnie mniejszej ludnościowo Belgii. Zjednoczona Europa ma ograniczony wpływ na procesy globalne, a co dopiero jakikolwiek europejski kraj samodzielnie.

Nie jesteśmy już centrum wszechświata

Wystarczy popatrzeć na mapę, gdzie Europa bez Federacji Rosyjskiej to mały kleks na globie. Z pewnością nie nadajemy już tonu światowej gospodarce czy polityce. Nasz potencjał obronny de facto się nie liczy. Żaden kraj Unii nie zbudował dostatecznie samodzielnej siły obronnej czy interwencyjnej, a kluczem europejskiego bezpieczeństwa jest amerykańska obecność i NATO. Nie mamy wspólnej armii, skoordynowanego dowództwa ani wspólnego zarządzania kryzysowego.

Chcielibyśmy być liderem gospodarki cyfrowej, ale nim również nie jesteśmy. Na czele rankingów ośrodków naukowych czy uczelni górą są Amerykanie. Podobnie z liczbą patentów czy przemysłem kosmicznym. Próbujemy nadać ton światowej polityce klimatycznej, ale świat nie bardzo się tym przejmuje. Strefa euro walczy o swoją walutę, ale de facto ciągle jest w budowie; bez silnej unii bankowej, wspólnego budżetu, wspólnej polityki gospodarczej i budżetowej. Unia z tak dużymi różnicami w długu publicznym między poszczególnymi krajami nie może działać dostatecznie efektywnie. Mimo wszystko, przy wielu zastrzeżeniach, Europa to dobre miejsce do życia dla blisko 80 proc. obywateli. Warto więc zrobić wszystko, by pozostałe 20 proc. również poczuło się beneficjentami europejskiego projektu, a europejska wspólnota się nie zawaliła.

Europa nie nadąża

Jednak dobre samopoczucie i pokój w Europie nie dadzą Unii stabilnej pozycji w nowym globalnym nieładzie. Gołym okiem widać zmniejszający się udział Europy i USA w globalnej produkcji, ale zmiana nastąpiła już także w dziedzinie innowacyjności, gdzie największą dynamikę wzrostu notują Chiny.

Jeszcze w 2007 roku, czyli względnie niedługo po polskiej akcesji do UE, Unia odpowiadała za 20,85 proc. światowego PKB, za nią były USA (18,3 proc.), Chiny (11,27 proc.) i Indie (5,2 proc.). W ubiegłym roku dane te wyglądają już diametralnie inaczej, bo liderami zostały Chiny z 18,11 proc. światowego PKB, UE 16,46 proc., USA 15,56 proc. Co więcej, Chiny to już nie tylko „fabryka świata", ale też lider wdrażania innowacji technologicznych. Wśród firm najwięcej wniosków o międzynarodową ochronę patentową PCT złożyły w 2017 roku właśnie przedsiębiorstwa z Państwa Środka: Huawei odpowiednio 4024 podania, a ZTE 2965. Dopiero za nimi lokują się technologiczni potentaci z tradycjami, czyli Intel z 2637 wnioskami i Mitsubishi Electronics, które złożyło 2521 podań o ochronę PCT.

To również państwo, które w ostatnich latach zabrało się za walkę z zanieczyszczeniem środowiska, a najlepiej obrazuje to pierwsza pozycja Państwa Środka zarówno wśród producentów, jak i konsumentów samochodów o napędzie elektrycznym.

Ile solidarności w Europie

Kluczową kwestią staje się godzenie europejskich wartości i europejskiego modelu z konkurencyjnością Europy w świecie i konkurencyjnością wewnętrzną. Rodzi to wiele dylematów. Z jednej strony chcemy chronić środowisko, zasoby i klimat, z drugiej oczekujemy wzrostu inwestycji i konsumpcji, a śmieci i odpady eksportujemy w inne części globu lub udajemy, że segregujemy i odzyskujemy. Mówimy o gospodarce obiegu zamkniętego i gospodarce współdzielenia, ale w bilansach liczy się wzrost produkcji i sprzedaży. Mamy gospodarkę „nadmiaru", ale chcielibyśmy zrównoważonego rozwoju.

Obszarów nierównowagi jest zdecydowanie więcej: finanse publiczne (dziś tylko Niemcy mają nadwyżki budżetowe), ukryty dług publiczny wynikający ze zobowiązań wobec systemów emerytalnych, rozwijająca się bańka spekulacyjna na rynkach finansowych, demografia skazująca Europę na imigrację, której nie chcemy, bo nie umiemy nią solidarnie zarządzać. Istotna jest kwestia konkurencji wewnętrznej na rynku pracy. Unia Europejska ma tak wiele priorytetów i wyzwań i na domiar złego brexit, że nie jest w stanie przy skomplikowanej strukturze politycznej i zarządczej oraz coraz ostrzejszych podziałach osiągać ambitnych celów.

Wyzwaniem jest też odpowiedź na pytanie – na ile zachodni model i demokracja liberalna są atrakcyjne dla wschodzących gospodarek czy ogólniej dla ustrojów niedemokratycznych bądź pseudodemokratycznych (patrz Ameryka Łacińska), a także czy Europa i cały Zachód powinien czuć się odpowiedzialny za demokratyzację globu. Coraz głośniejsi są zwolennicy tezy, że Ameryka i Europa nie powinny „zbawiać" świata swoimi wizjami ładu społecznego i politycznego, bo przyniosło to wiele nowych konfliktów na miejsce starych, a nie uzdrowiło sytuacji w Libii, Egipcie, Iranie czy Syrii. Za mało o tych tematach rozmawiamy. Dobrym miejscem, żeby dyskutować o nowych wyzwaniach będzie Europejskie Forum Nowych Idei, które jak zwykle organizujemy we wrześniu w Sopocie.

Konkurencyjność, głupcze!

Unia Europejska wciąż szuka swojej drogi, jeśli chodzi o wspieranie innowacyjności i budowanie współpracy między przemysłem a nauką. Narzędzia do tego nie są idealne, ponieważ np. granty z programu Horyzont 2020 zostały wręcz zawłaszczone przez wyspecjalizowane w budowaniu konsorcjów instytucje badawcze z Niemiec, Francji, Włoch i krajów Beneluksu. Jednak i tutaj widać poprawę sytuacji, gdyż kolejne krajowe edycje programów wsparcia technologicznego przemysłu są coraz efektywniejsze.

Potrzeba nam dalekosiężnej wizji w dziedzinie konkurencyjności i edukacji, bo tych obszarów nie da się od siebie oddzielić. Choć to trudne, powinniśmy zaprojektować i opanować zmiany gospodarcze i odpowiedzieć na pytanie, jakiego modelu społecznego i produkcyjnego chcemy za 20 lub 30 lat. Z danych World Economic Forum w Davos wynika, że ok. 60 proc. dzieci rozpoczynających teraz edukację w szkole podstawowej będzie pracowało w zawodach, których dziś jeszcze nie ma na rynku. Trudno o dobitniejszy przykład skali przemian społeczno-gospodarczych, które nas czekają.

Europa się dzieli

Te wszystkie wyzwania wymagają więc zasadniczej mobilizacji Unii Europejskiej. A jest o nią bardzo trudno. Zamiast budowania wspólnego frontu – coraz więcej wzajemnych pretensji, nieprzestrzegania ustalonych reguł, jazdy na gapę, dystansowania się od tego wyjątkowego projektu. Za własne grzechy i zaniechania, rządy państw członkowskich obarczają Brukselę. Kraje starej Unii coraz częściej powtarzają, że duże rozszerzenie w 2004 roku i późniejsze, było błędem, bo niektóre kraje środkowo-wschodniej Europy są zbyt obciążone postsowiecką spuścizną kulturową i gospodarczą, a to kosztuje i obciąża starą Unię, podkopuje sens unijnego prawodawstwa. Konwergencja jest zbyt powolna mimo dużych pieniędzy z unijnej kasy, a wartość dodana podawana w wątpliwość.

Nic dziwnego, że w Europie mocniejsi stają się populiści i nacjonaliści. Zamiast silniejszego zjednoczenia – nowe podziały, coraz dziwniejsze rządowe koalicje, antyunijna narracja i narastające podziały społeczne. Solidarność i wspólnota przestały się liczyć, a Polska, niestety, ma w tym swój znaczący udział. Łamie reguły państwa prawa, a liderzy ogłaszają, że nie poddadzą się dyktatowi Unii Europejskiej. To, swoją drogą, ciekawe zjawisko, że coraz więcej rządów traktuje Unię Europejską jak „ciało obce", a nie jak jedyną w swoim rodzaju organizację międzynarodową, która jednoczy w sobie państwa podzielające wspólne wartości.

Moment jest tym trudniejszy, że za rok kończy się kadencja Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. Nowe projekty nie będą podejmowane, a antyunijna narracja może zdominować kampanię wyborczą i pogłębić już istniejące różnice.

Polska bez Unii Europejskiej albo na jej marginesie będzie słaba i politycznie, i gospodarczo. Unia bez nas z pewnością sobie poradzi. Polska bez Unii raczej słabo. A brak wsparcia funduszy europejskich w kolejnej perspektywie to mniej więcej równowartość jednorocznego budżetu państwa.

Nie należy się łudzić, że bez UE albo z osłabioną Unią Polska będzie odgrywała jakąkolwiek rolę w europejskiej czy światowej polityce, że będziemy odgrywać rolę pomostu między Chinami a Europą albo Stanami Zjednoczonymi a Europą. Dołóżmy zatem swoją cegiełkę do budowania silniejszej Unii. Czas najwyższy skończyć z kunktatorstwem politycznym i wprowadzić Polskę do strefy euro, stabilizując Polską gospodarkę i jednocześnie umacniając Unię jako organizm ekonomiczny.

Dlatego tak ważna jest zmiana polityki wobec Unii Europejskiej. Unia to sztuka negocjacji, rozmowy, wspólnego interesu, a nie walki wyłącznie o swoje. To wspólne standardy i wartości, a nie tylko bankomat do pobierania funduszy. Trzy sprawy są kluczowe: perspektywa przyjęcia euro, bo z 27 członków UE po brexicie 22 będzie w eurozonie, szybkie nadrobienie zaległości w implementacji prawa unijnego i realne jego wdrażanie oraz, co dziś kluczowe, przestrzeganie zasad demokratycznego państwa prawa. Budując Unię Europejską – budujemy Polskę. Nie widzę innej perspektywy.

Dr Henryka Bochniarz, prezydent Konfederacji Lewiatan, wiceprezydent BusinessEurope

Świat zwariował czy tylko my nie nadążamy? Każdy dzień, każda godzina przynoszą zaskoczenia i zdziwienia. Nic już nie jest takie samo jak wczoraj. Ład globalny, pewnie bardziej wyimaginowany niż rzeczywisty, zamienił się w globalny nieład. Polska jest narażona na wiele negatywnych konsekwencji globalnych przemian, ale może je zminimalizować, zacieśniając więź z Unią Europejską i aktywnie wpływając na jej przyszłe losy.

Nawet piłkarskie mistrzostwa świata okazały się wielką niespodzianką. Dawne gwiazdy niespodziewanie gasną, nowi liderzy walczą o swoje, nie oglądając się na dotychczasowych zwycięzców. Podobnie dzieje się w innych dziedzinach życia. Solidarność przestała być wartością, zwyciężają partykularyzm i protekcjonizm, nasilające nastroje nacjonalistyczne i populistyczne.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację