Same infrastrukturalne zmiany związane z reformą edukacji miały być wyliczone co do grosza, bo wynikają z faktur – są na 60 mln zł. Dostaliśmy 3,5 mln zł. Gdzie są te pieniądze, o których minister Zalewska mówiła, że przekazała, choć ponoć reforma „była bezkosztowa". Nowy minister Dariusz Pionkowski przynajmniej przyznaje, że zmiany kosztowały.
Ktoś na wasze przedsądowe wezwanie odpowiedział?
Nie.
To kiedy złożycie pozew?
Obecnie go szykujemy. Pozew chce złożyć większość miast Unii Metropolii Polskich, ale także miasta należące do Związku Miast Polskich. Koszty reformy to nie tylko sprawa dużych miast, ale wszystkich samorządów. Mam nadzieję, że finalnie z pozwem wystąpi więcej miast niż te, które złożyły przedsądowe wezwanie do zapłaty. Chociaż nie ukrywam, że atmosfera polityczna jest taka, że miasta boją się wychylić albo liczą na to, że jeśli nie dołączą do tego wspólnego działania, to zostaną lepiej potraktowane. Myślę jednak, że poczucie solidarności zwycięży. Filozofia rządów PiS jest taka, by wszystko scentralizować, zabrać wpływy samorządom. Jak coś nie pasuje, to PiS zabierze sobie plac, kawałek miasta, ulice, z łamaniem prawa zmieni nazwy ulic, zabierze pieniądze, zabierze prerogatywy i zostawi samorząd jako wydmuszkę. Dlatego angażujemy się politycznie, bo wybory parlamentarne są równie ważne dla samorządów. Jeśli, nie daj Boże, wygra PiS, to oni zrobią wszystko, żeby unieważnić w praktyce ten wybór, którego Polacy dokonali w czasie ostatnich wyborów samorządowych.
Pojawiają się pytania, czy rzeczywiście warszawiacy chcieli Karty LGBT+. W jaki sposób jest ona realizowana w szkołach?
Prowadzimy cykl lekcji o tolerancji. Zaczęliśmy na Ochocie, teraz program rozszerzamy na kolejne dzielnice. Rozmawiamy z dziećmi, z nauczycielami i rodzicami o tym, że słowa mogą ranić. Uczymy, że nie powinno się dyskryminować ani dręczyć ludzi ze względu na inny kolor skóry, odmienną sprawność fizyczną, szalik klubu piłkarskiego czy kwestie związane z orientacją seksualną.
W dobie internetu dzieci zamykają się w sobie, łatwiej jest kogoś zaszczuć, alienować. Niektórym wydaje się, że w sieci są anonimowi i mogą sobie na więcej pozwolić, często w oczy nie powiedzieliby tego, co piszą za pośrednictwem mediów społecznościowych. Młodzi udostępniają bardzo dużo informacji, także intymnych, na swój temat, publikują zdjęcia, które ktoś może później użyć bez ich zgody. Dzieci często nie mają takiej wiedzy, nie w każdym domu o tym się rozmawia. Dlatego myślę, że to także rola szkoły. Zajęcia, które prowadzimy, są zgodne z podstawą programową i są dobrowolne.
Jak zostały przyjęte?
Tam, gdzie były do tej pory prowadzone, mieliśmy tylko jeden przypadek, że rodzice nie chcieli, by dziecko w nich uczestniczyło. Program ma bardzo pozytywny odbiór, dlatego planujemy go rozszerzyć na całą Warszawę. Od dyrektorów szkół i nauczycieli słyszę, że takie zajęcia są potrzebne i że przynoszą świetny efekt.
Dużo szumu się zrobiło wokół Karty LGBT.
Zupełnie niepotrzebnego szumu. To jest cyniczna gra Prawa i Sprawiedliwości, które postanowiło zbudować swoją kampanię wyborczą na czymś, co nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Opowiadanie, że „będziemy uczyli dzieci onanizmu", jest jakimś absurdem. To właśnie rozmowa o tolerancji, o złym dotyku i jego konsekwencjach chroni przed „seksualizacją" i pedofilią. Każdy, kto chce do tego podejść w sposób otwarty – zrozumie. Dla rządzących temat stał się narzędziem propagandy. Ja nie mam czterech prywatnych kanałów telewizji, w których mógłbym tłumaczyć swoje racje, a tamta strona ma. W dodatku kłamie i manipuluje, szczując na swoich współobywateli. Podobnie zresztą przeinaczane są fakty w sprawie sytuacji w oświacie: manipulowano informacjami na temat strajku nauczycieli, teraz powtarzane są kłamstwa na temat zmian nazywanych reformą edukacji.