Brak rąk do pracy będzie jedną z barier rozwoju gospodarki w jej dotychczasowym modelu. Przesunięcie akcentów rozwojowych w kierunku sektorów wymagających mniejszej liczby pracowników, ale znacznie bardziej wyedukowanych, może po części rozwiązać problem. Unowocześnianie prowadzi bowiem do zmniejszenia zapotrzebowania na liczną, choć słabiej wykwalifikowaną siłę roboczą. Jednak wzrost zamożności społeczeństwa będzie jednocześnie zwiększał wakaty przy pracach uznawanych za nieatrakcyjne, które w przyszłości będą musiały być wykonywane przez imigrantów.
Transformacja gospodarki to jednak proces długotrwały, a problem malejącej dostępności pracowników jest widoczny już teraz. Dotyczy on grup zawodowych niezbędnych w sektorach nadających dynamikę polskiej gospodarce i eksportowi, np. w przemyśle, w tym przetwórstwie spożywczym, oraz w rolnictwie.
Gospodarki innowacyjne o bardzo wysokim wskaźniku nowoczesności nie tracą zainteresowania niżej wykwalifikowaną siłą roboczą. Bogacące się społeczeństwo potrzebuje przecież zwiększonej ilości usług, w tym związanych z opieką nad ludźmi starszymi. Te stanowiska są w dużej mierze zajmowane przez imigrantów. Przykładem, że nowoczesność gospodarki nie likwiduje problemu braku rąk do niżej płatnej pracy, są Niemcy, gdzie zapotrzebowanie na dopływ nowej siły roboczej jest ogromne.
Zmiana struktury gospodarki w kierunku innowacyjności jest czynnikiem zmniejszającym pracochłonność gospodarki w ujęciu ilościowym, jednak idący za tym wzrost zamożności oraz rozwój usług nie pozwalają na uznanie tego procesu za wystarczający do rozwiązania wywołanych przez demograficzne zmiany problemów rynku pracy w Polsce.
Rosnąca rola automatów
Automatyzacja i robotyzacja produkcji oraz usług marginalizują niektóre zawody, jednocześnie kreując nowe. Wśród nowych profesji są te związane z programowaniem i utrzymaniem w ruchu licznych robotów i zautomatyzowanych fabryk (odległa przyszłość, kiedy roboty będą wytwarzały roboty bez udziału ludzi, to wciąż science fiction).