Chińska góra urodziła mysz

Choć ciągle słyszeliśmy o „wrotach do Europy", Polska okazała się marginalnym miejscem dla chińskich inwestycji. Lepiej raczej już nie będzie.

Publikacja: 10.03.2019 21:00

Chińska góra urodziła mysz

Foto: Bloomberg

Od 2010 r. skumulowana wartość chińskich inwestycji w Polsce wyniosła tylko 1,4 mld euro. Daje to nam dopiero 15. pozycję w Europie – wynika z raportu firmy Rhodium Group. Nawet na Węgrzech, które mają prawie cztery razy mniej ludności, Chińczycy zainwestowali więcej.

Tymczasem politycy napompowali balon, opowiadając, jak to chiński kapitał pomoże pchnąć naszą gospodarkę, sfinansować budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego, zainwestuje w LOT czy ocali niektóre firmy przed upadłością. Miał to być kapitał idealny, bo egzotyczny, nieznający realiów, a więc taki, który nie wtrąca się w zarządzanie.

Czytaj także: Polska odpada z wyścigu po inwestycje z Chin 

Mizeria chińskich inwestycji w Polsce nie powinna zaskakiwać. Nie mamy zbyt wiele do zaoferowania. Chińska ekspansja skupia się na krajach zachodnich i firmach z branży high-tech. Chodzi o dostęp do najbogatszych rynków, ale i transfer technologii.

Owszem, było kilka zakupów w Polsce, jak fabryka maszyn budowlanych w Stalowej Woli, łożysk tocznych w Kraśniku czy firma Novago w Mławie. W kilku przypadkach udało się wesprzeć zakłady, rozwinąć produkcję, ale nie odbyło się to w stopniu, jaki Chińczycy zapowiadali, a nasze władze oczekiwały. To miały być przecież bazy do wielkiej ekspansji na Zachód. W dodatku entuzjazmu nie budzi fakt, że Chińczycy skupiają się na przejmowaniu firm, a nie na inwestycjach od podstaw (tzw. greenfield).

Słabe inwestycje Państwa Środka nie powinny być powodem do rozpaczy. Chiński kapitał bardziej był potrzebny w czasie kryzysu. Teraz jednak mamy koniunkturę i sporo pieniędzy na rynku. Na Zachodzie zaczęto też zwracać uwagę na takie kwestie, jak bezpieczeństwo narodowe czy ochrona technologii, i blokować chińskich inwestorów. Dobrym przykładem jest budowa sieci 5G. Również w Chinach wciśnięto hamulec, gdy wiele inwestycji zagranicznych okazało się chybionych. Efekt jest taki, że w skali globalnej zmniejszyły się one przez dwa lata dwukrotnie, poniżej 100 mld dol. w skali roku.

Najbardziej mogą tego żałować... pracownicy i związki zawodowe. Trzeba przyznać, że chińscy inwestorzy obsesyjnie wręcz dotrzymują socjalnych obietnic i dbają o pracowników. W zakładzie w Kraśniku nadal działają wielka przychodnia, hotel robotniczy i ośrodki wypoczynkowe: jeden w górach, drugi na morzem.

Od 2010 r. skumulowana wartość chińskich inwestycji w Polsce wyniosła tylko 1,4 mld euro. Daje to nam dopiero 15. pozycję w Europie – wynika z raportu firmy Rhodium Group. Nawet na Węgrzech, które mają prawie cztery razy mniej ludności, Chińczycy zainwestowali więcej.

Tymczasem politycy napompowali balon, opowiadając, jak to chiński kapitał pomoże pchnąć naszą gospodarkę, sfinansować budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego, zainwestuje w LOT czy ocali niektóre firmy przed upadłością. Miał to być kapitał idealny, bo egzotyczny, nieznający realiów, a więc taki, który nie wtrąca się w zarządzanie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację