Po ogłoszeniu przez niemiecki Commerzbank zamiaru sprzedaży większościowego pakietu akcji mBanku rozkręciła się spirala spekulacji na temat potencjalnego kupca. Przeważają doniesienia o mocnym zainteresowaniu banku PKO BP lub innego państwowego podmiotu – w imię repolonizacji sektora bankowego.
Sprawnie działający sektor bankowy jest motorem wzrostu gospodarczego. Zarówno kształt tego sektora, jak i struktura mają więc bardzo duże znaczenie. Od wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r. można zaobserwować istotne zmiany zachodzące w bankowości w całej Europie, w tym w Polsce. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że obecnie stoimy na rozdrożu, a decyzje podejmowane dzisiaj będą miały długofalowe konsekwencje dla rozwoju Polski. Dlatego każde „za" i „przeciw" należy głęboko rozważyć. A jest kilka kwestii...
Skutek kryzysu
Przez wiele lat – w odróżnieniu od innych krajów Unii Europejskiej – polski sektor bankowy był zdominowany przez kapitał zagraniczny. Podczas gdy na koniec 2008 r. średnia dla UE z wyłączeniem krajów Europy Środkowo-Wschodniej (EŚW) wynosiła mniej niż 20 proc., w Polsce ponad 70 proc. aktywów sektora pozostawało w rękach inwestorów zagranicznych. Wartość ta spadła do 47 proc. w 2018 r.
Podobna struktura sektora bankowego była w innych krajach EŚW, jak również Ameryki Łacińskiej. W krajach zachodnich dominował kapitał krajowy, natomiast w Azji sektor bankowy był kontrolowany przez państwo. Która z tych sytuacji jest najefektywniejsza – to odwieczny problem badaczy. Są już pewne wnioski, które należałoby wziąć sobie do serca, szczególnie teraz.
Wcale nie jest tak, że znaczący udział inwestorów zagranicznych w sektorze jest zawsze negatywny. To kryzys z 2008 r. zaburzył nasze racjonalne myślenie. Jest wręcz na odwrót – większość badań wskazuje na wiele zalet międzynarodowego zaangażowania. Banki zagraniczne, często będące oddziałami międzynarodowych grup kapitałowych, mają dostęp do większej ilości tańszego kapitału, co przekłada się pozytywnie na podaż kredytów.