Alexandre de Juniac: Okno dla rządów się zamyka

Ktoś kiedyś powiedział, że historia się nie powtarza, tylko rymuje. Dzisiaj, gdy linie lotnicze na całym świecie stoją w obliczu kataklizmu spowodowanego pandemią COVID-19, przychodzą mi na myśl wspomnienia okresu po katastrofie WTC z 11 września 2001. Jednak kryzys, z którym aktualnie się mierzymy jest znacznie gorszy i nie miał dotąd precedensu.

Aktualizacja: 24.03.2020 13:48 Publikacja: 24.03.2020 12:03

Alexandre de Juniac: Okno dla rządów się zamyka

Foto: Bloomberg

W ciągu kilku tygodni linie lotnicze odnotowały totalny spadek popytu na przewozy pasażerskie. Na przykładzie większości przewoźników widzimy, że rynek podróży lotniczych jest pod kreską: liczba osób odwołujących loty przekracza liczbę nowych rezerwacji. Nie jest to zaskakujące, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że rządy ponad 100 państw zamknęły granice dla obcokrajowców i/lub nałożyły długie kwarantanny które mają ten sam praktyczny efekt.

Konsekwencją zaniku sprzedaży biletów jest spadek dziennych przychodów gotówkowych, a przecież nawet najlepiej skapitalizowane linie lotnicze muszą płacić rachunki. Niestety rachunki nie zniknęły, mimo że przychody, z których są opłacane - owszem. Linie lotnicze robią wszystko, co w ich mocy, aby spowolnić stały odpływ gotówki. Uziemiają setki samolotów, eliminując usługi, narzucają obniżki wynagrodzeń i liczbę pracowników. W desperacji niektórzy upatrują nadzieję na przetrwanie kryzysu w całkowitym zamrożeniu działalności.

Straty ekonomiczne dla branży lotniczej, jej pracowników i bazy dostawców są ogromne. A ponieważ lotnictwo nie działa w próżni, straty rozciągają się praktycznie na każdy sektor globalnej gospodarki. Nie ulega wątpliwości, że współczesny świat opiera się na łączności lotniczej. Lotnictwo generuje w działalności gospodarczej 2,7 bilionów dolarów, co stanowi 3,6 proc. światowego PKB. Ponadto na całym świecie linie lotnicze zatrudniają około 2,7 miliona osób. Każdy z tych 2,7 miliona oddanych pracowników pomaga w tworzeniu kolejnych 24 miejsc pracy w branży transportu lotniczego i turystyce, takich jak miejsca pracy w hotelach, restauracjach, parkach rozrywki i muzeach. To daje, na całym świecie, łącznie 65,5 miliona miejsc pracy, które są bezpośrednio lub pośrednio związane z liniami lotniczymi.

W Polsce przez sektor transportu lotniczego generowanych jest 137 000 miejsc pracy, a wartość dodana brutto wynosi 4 miliardy euro. Około 1 proc. polskiego PKB generowane jest przez transport lotniczy i zagranicznych turystów przybywających do Polski samolotem. Zakłócenia w ruchu lotniczym, spowodowane przez COVID-19, stanowią oczywiste zagrożenie dla wszystkich tych miejsc pracy i realnej możliwości transportu lotniczego, by wspomagać odbudowę gospodarki po opanowaniu wirusa.

Niestety rządy nie podejmują kroków w celu pomocy branży lotniczej. A czas ucieka. IATA oszacowało, że typowa linia lotnicza dysponowała na początku roku zabezpieczaniem gotówkowym na działalność przez zaledwie dwa miesiące, ale już najnowsze dostępne dane wskazują, że liczba pasażerów lotniczych na świecie w marcu spadła o połowę w porównaniu z rokiem poprzednim. Środki wsparcia są zatem pilnie potrzebne. Na świecie, według naszych wstępnych szacunków, potrzebna jest pomoc w wysokości do 200 miliardów dolarów. Powinno to obejmować takie elementy, jak bezpośrednie wsparcie finansowe w celu zrekompensowania zmniejszonych przychodów z biletów, które można bezpośrednio przypisać ograniczeniom w podróżowaniu. Pomogą również pożyczki i/lub gwarancje pożyczkowe wspierane przez rząd lub bank centralny, podobnie jak tymczasowa ulga podatkowa i rabaty podatkowe płacone w tym roku. Te łącznie środki zapewnią liniom lotniczym krytyczną przestrzeń na przetrwanie do czasu ustąpienia kryzysu. W przypadkach, w których ograniczenia wjazdu/wyjazdu i kwarantanny sprawiają, że usługi lotnicze są niemożliwe do utrzymania, odpowiednie wydaje się, aby rządy zawiesiły przepisy konsumenckie, które nakładają na linie lotnicze odpowiedzialność finansową za odwołania i zmiany rozkładów.

Lotnictwo nazywam biznesem wolności, ponieważ uwalnia nas od ograniczeń czasu, odległości i geografii oraz stwarza możliwości wzajemnego poznania kultur. Nawet dzisiaj, w stanie osłabienia, to lotnictwo transportuje lekarzy, pielęgniarki oraz krytycznie potrzebne lekarstwa i zestawy testowe do obszarów najbardziej dotkniętych przez COVID-19. Jeśli jakiś przedmiot musi się szybko znaleźć w danym miejscu, zostaje wysłany właśnie drogą powietrzną. Okno dla zdecydowanych działań rządu się zamyka. Branża, której racją bytu jest łączenie ludzi, kultur i handlu, nie przetrwa długo w dzisiejszych warunkach a świat będzie bez niej znacznie uboższy.

Alexandre de Juniac, dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA)

W ciągu kilku tygodni linie lotnicze odnotowały totalny spadek popytu na przewozy pasażerskie. Na przykładzie większości przewoźników widzimy, że rynek podróży lotniczych jest pod kreską: liczba osób odwołujących loty przekracza liczbę nowych rezerwacji. Nie jest to zaskakujące, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że rządy ponad 100 państw zamknęły granice dla obcokrajowców i/lub nałożyły długie kwarantanny które mają ten sam praktyczny efekt.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację