Zwolnienie lekarskie dotarło do Izby Cywilnej dotarło już po tym jak rozpoczęła ona posiedzenie, które w tej sytuacji nie mogło się odbyć. To absolutny precedens w historii Sądu Najwyższego, że sędzia nie zawiadamia, iż z powodu choroby nie przyjdzie. Wielu docieka, co się stało. Czy chodziło o jakąś procesową zawiłość związaną z tym, jak wyznaczono profesora Zaradkiewicza do orzekania? Dobrze byłoby się dowiedzieć, bo do kontestowania decyzji o wyznaczeniu do składu służą inne środki prawne – aż do instytucji wyłączenia.

To bowiem sędzia wyjątkowy. Jego kandydaturę do SN Krajowa Rada Sądownictwa zaakceptowała dopiero w ponownym głosowaniu, gdy członków KRS przekonywał do niej minister Zbigniew Ziobro. Wcześniej był szefem biura orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, skąd odszedł w wyniku ostrych tarć z ówczesnym szefem TK Andrzejem Rzeplińskim. Potem pracował w resorcie sprawiedliwości, gdzie przygotowywał projekt ustawy reprywatyzacyjnej. Wspierał komisję Patryka Jakiego ds. reprywatyzacji w stolicy.

Gdy trafił do SN, nie orzekał z mocy decyzji prezesa Izby Dariusza Zawistowskiego, który wstrzymał wyznaczanie nowych sędziów do składów orzekających, bo ciągle nie są rozstrzygnięte kwestie legalności procedury nominacji nowych sędziów z udziałem KRS w obecnej formule prawnej. Podobnie postąpili prezesi pozostałych „starych” izb SN wobec ośmiu nowych sędziów.

Sędzia Zaradkiewicz broni nie złożył i pozwał SN, domagając się wydania decyzji zabezpieczającej, w ramach których zostałby dopuszczony do orzekania. I Izba Dyscyplinarna SN (bo to ona rozpoznaje takie sprawy) jeszcze w zeszłym roku udzieliła zabezpieczenia. I Prezes SN odwołała się od tej decyzji, ale niedawno ta sama izba orzekając jako druga instancja orzeczenie utrzymała w mocy.

W efekcie został więc wyznaczony do składu na posiedzenia zaplanowane na czwartek 31 stycznia i przydzielono mu pięć spraw. Obok niego zasiadać mieli prezes Zawistowski i sędzia SN Henryk Pietrzkowski. Do rozpoznania były sprawy: o nakazanie i ustalenie, o zapłatę i o wpis hipotek przymusowych. Pozostali sędziowie nie mieli żadnych spraw – byli potrzebni do skompletowania składu. Wobec nieobecności Zaradkiewicza wrócili do innych obowiązków, a sprawy muszą poczekać na koniec L4 sędziego