Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie wydany w sprawie działek przeciwgradowych można uznać za pionierski. Takich urządzeń będzie bowiem prawdopodobnie przybywać. A dotychczas nie doczekały się one w zasadzie żadnych prawnych regulacji.
WSA rozpatrywał skargę Marioli D., właścicielki plantacji borówki amerykańskiej. Sadowniczka wystąpiła do starosty o interwencję w sprawie działek przeciwgradowych zainstalowanych w jej sąsiedztwie. Emitując do atmosfery w odstępach sześciosekundowych wysokoenergetyczne fale uderzeniowe, takie armatki chronią przed gradem szklarnie i uprawy, zwłaszcza owoców.
Czytaj także: Spory o odszkodowania za opryski - nowy problem rolniczych ubezpieczeń
Strzelanie odbywa się często, trwa wiele godzin zarówno w dzień, jak i w nocy, a powstający hałas rzędu 130 dB jest niezwykle uciążliwy – twierdziła Mariola D. Płoszone są zwierzęta, zwłaszcza ptaki, a strzelanie do każdej, nawet niewielkiej, chmurki powoduje brak jakichkolwiek opadów deszczu i drastyczne wzmożenie suszy.
Starosta ustalił, że dwa działka, usytuowane w odległości 400 i 700 m od plantacji Marioli D. i ponad 2 km od najbliższych zabudowań, należą do spółki, która również prowadzi plantację borówki amerykańskiej. Wyprodukowane za granicą, są dopuszczone do użytkowania i sprzedaży na terenie UE. Posiadają certyfikat bezpieczeństwa, nie wykorzystuje się w nich substancji zanieczyszczających środowisko i nie oddziałują niekorzystnie na ludzi i zwierzęta.