Rewitalizacja zaniedbanych przez lata zabytków, zwłaszcza pofabrycznych, na stałe wpisała się w krajobraz wielu polskich miast. Dużą popularnością cieszą się nie tylko te przerobione na mieszkalne lofty.
Bardzo często stare kompleksy fabryczne czy hale targowe po nadaniu im nowego blasku stają się tętniącymi życiem centrami z licznymi restauracjami, sklepami i stylową powierzchnią biurową. Inwestycja w zabytki, ze względu na jej specyfikę i nadzór konserwatorski jest jednak czasochłonna i kosztowna. Jest też wymagająca pod względem podatkowym, zwłaszcza w podatku od nieruchomości.
Potwierdza to jedno z najnowszych orzeczeń Naczelnego Sądu Administracyjnego, z którego jasno wynika, że firmy rewitalizujące zabytki pod działalność komercyjną muszą liczyć się z szybką utratą preferencji podatkowych.
Biurowiec z duszą
Sprawa dotyczyła spółki z zachodniopomorskiego, która stała się właścicielem zabytkowego budynku elektrowni miejskiej. We wniosku o interpretację wyjaśniła, że w 2011 r. uzyskała decyzję pozwalającą na rozbudowę, nadbudowę i przebudowę budynku. W wyniku adaptacji dawnej elektrowni powstał wielolokalowy biurowiec z dwupoziomowym garażem i pasażem usługowym. Obiekt został oddany do użytkowania w stanie deweloperskim. Budynek przez cały czas pozostaje pod ochroną konserwatorską.
Z wniosku wynikało, że w budynku znajdują się lokale użytkowe na wynajem. Firma zastrzegła jednak, że dopóki nie zostaną wykończone, żadna działalność nie jest tam wykonywana. Podatniczka chciała się upewnić co do wykładni art. 7 ust. 1 pkt 6 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, który zwalnia z opodatkowania grunty i budynki wpisane indywidualnie do rejestru zabytków, pod warunkiem ich utrzymania i konserwacji, z wyjątkiem części zajętych na prowadzenie działalności gospodarczej. Sama uważała, że cały obiekt korzysta ze zwolnienia tak długo, jak długo zabytkowe powierzchnie nie zostaną faktycznie oddane w najem.