W związku z podaną w czwartek przez chińskie media państwowe informacją o udanym lądowaniu zautomatyzowanego pojazdu kosmicznego na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca przypominamy wywiad ze stycznia 2018 roku.
Rzeczpospolita: Chińczycy planują wysłanie pierwszego w historii łazika, który wyląduje na niewidocznej stronie Księżyca. Czym jest ta ciemna strona Srebrnego Globu?
Stanisław Rokita: Pink Floyd wprowadzili nas trochę w błąd swoją płytą „The Dark Side of the Moon", bo właściwie nie ma czegoś takiego jak ciemna strona Księżyca. Powinniśmy mówić raczej o jego widocznej i niewidocznej części. Za każdym razem, kiedy patrzymy na Księżyc z Ziemi, widzimy tę samą połowę jego tarczy. To dlatego, że w czasie kiedy Księżyc obiega Ziemię, to równocześnie wykonuje obrót wokół własnej osi. I o ile ta pierwsza strona towarzyszy nam od zawsze, o tyle tę drugą, niewidoczną z Ziemi część poznaliśmy dopiero w 1959 roku, dzięki zdjęciom, które wykonała wówczas radziecka sonda kosmiczna.
I jak prezentuje się ta niewidoczna strona Księżyca?
Jest zupełnie inna niż ta, którą obserwujemy z Ziemi. My widzimy liczne ciemniejsze plamy, które wskazują na obecność tzw. mórz księżycowych. Jednak próżno szukać takich terenów po tej niewidocznej dla nas stronie. Odróżnić możemy tam jedno morze, a pozostałą część zajmują już same kratery. Choć ten krajobraz może wydawać się nudny, to jednak ta strona ma bardzo ważną zaletę. Stamtąd nie tylko nie widać Ziemi, ale też jej nie słychać. To znaczy, że nie występują tam żadne zakłócenia radiowe, dlatego po niewidocznej stronie Księżyca mogą powstać np. obserwatoria radiowe.