Dyrektor Jarosław Pytlak mówił o przyczynach ogromnego - niespotykanego w przeszłości - poruszenia w środowisku nauczycieli.
Jego zdaniem praprzyczyna strajku leży w fatalnej sytuacji szkolnictwa wywołanej całym szeregiem zdarzeń, także reformą, która w jego opinii została zorganizowana na kolanie pod założoną z góry tezę, bez przemyślenia. – Przez ostatnie 2 lata jako dyrektor zajmuje się ogarnianiem tego, co zaszło. Czyli likwidacją gimnazjum, które wcale nie było takie złe, jak się powszechnie uważa, a także wtłaczaniem 13, 14 i 15- latków z powrotem do szkół podstawowych, czego ani nie chcą, ani nie potrzebują – narzekał dyrektor. - W natłoku tych wydarzeń nauczyciele nagle odczuli, że nie są w stanie ogarnąć tego wszystkiego co dzieje się w szkołach, i czego się od nich wymaga – dodał.
Pytlak podkreślał, że niedostatki płacowe to nie jest jedyny problem. – Przez trzy lata, kiedy pani Anna Zalewska urzęduje w ministerstwie nie odbyła się żadna debata, w której wysłuchani byliby ludzie, reprezentujący praktykę pedagogiczną. To, co minister Zalewska określa jak debata, to były inscenizowane wiece poparcia dla pomysłów ministerstwa – tłumaczył.
Dyrektor zwrócił uwagę, że akcja strajkowa to oddolna inicjatywa. Zanim ZNP i „Solidarność" ogłosiły swoje postulaty, pod koniec ubiegłego roku nauczyciele brali zwolnienia lekarskie. – To był już wyraz buntu przeciwko temu, co się dzieje – wskazał Pytlak, zaznaczając, iż takiego poruszenia w środowisku nauczycielskim nigdy jeszcze nie było.
Rozmówca Mateusza Rzemka nie szczędził krytyki obecnemu kierownictwu MEN. – Z mojego punktu widzenia pani Zalewska naruszyła cały system edukacji w Polsce. Dokonano potężnych spustoszeń – mówił Pytlak.