Święto Beethovena i Pendereckiego

Festiwal miał się odbyć w kwietniu, teraz zaczyna się w sobotę, choć bez pewności, czy i tym razem pandemia nie pokrzyżuje planów.

Publikacja: 07.10.2020 19:00

Szymon Nehring

Szymon Nehring

Foto: Materiały Prasowe, Bartek Barczyk

Mimo że z wiosny został przeniesiony na październik, nazwa pozostała: Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena. Przez 23 lata stał się jedną z muzycznych atrakcji nie tylko dla polskich widzów, więc jakakolwiek zmiana mogła być uznana za poddanie się pandemicznej sytuacji. Tego zaś organizatorzy chcieli uniknąć, gdy trwa Rok Beethovena i mamy 250. rocznicę urodzin kompozytora.

Do tego święta cały świat naprawdę przygotowywał się od kilku lat. Covid-19 ostro namieszał i z wielu planów nic nie wyszło. Należy żałować nieodbytych koncertów, ale samemu Beethovenowi pandemia nie zaszkodzi. Nadal będzie uważany za jednego z geniuszy.

Czego Beethoven może nas dzisiaj nauczyć? To pytanie jest też tytułem artykułu opublikowanego niedawno w „Wall Street Journal". Jego autor przypomina, że nawet jeśli dziś świat zachodni niechętnie odnosi się do własnej przeszłości pełnej przemocy i opresji, to Beethoven powinien być nam bliski, bo żył w czasach gwałtownych przemian politycznych, społecznych, religijnych i muzycznych. Upadały idee, systemy wartości, mnożyły się utopijne wizje i jakże to podobne jest do naszej epoki. I właśnie w tym zamęcie Beethoven wprowadził muzykę na zupełnie nowe tory. Od niego rozpoczyna się muzyczna nowoczesność.

Program uległ gruntownym przemianom, ale podczas dziesięciu koncertów zaplanowanych w Warszawie między 10 a 22 października utwory patrona będą dominować. Beethoven nie będzie jednak sam. Co wieczór w programie znajdzie się utwór Krzysztofa Pendereckiego. To hołd dla zmarłego w marcu kompozytora, ale i okazja do uświadomienia sobie, że obaj twórcy dokonali przełomu w muzyce w czasach burzliwych jej przewartościowań.

Będzie to festiwal bardziej kameralny, nie usłyszymy więc IX Symfonii. Z dzieł symfonicznych wybrano te, które świetnie zabrzmią w wykonaniu skromniejszych orkiestr. Andrzej Borejko, dyrektor Filharmonii Narodowej, na inauguracyjny koncert zaproponował „Adagio molto e meso" w opracowaniu Australijczyka Bretta Deana.

Udział orkiestry Filharmonii Narodowej w inauguracji festiwalu jest symbolem pandemicznych perturbacji. W miniony piątek zespół musiał odwołać swój koncert, gdyż u jednego z muzyków stwierdzono koronawirusa. Teraz po przebadaniu pozostałych zagrożenia nie ma, zresztą w tę sobotę orkiestra ma wystąpić w nieco innym składzie, ale do końca nikt nie ma pewności.

– W tym roku wystąpią wyłącznie polscy artyści i rodzime zespoły – mówi „Rz" Andrzej Giza, dyrektor Stowarzyszenia im. Ludwiga van Beethovena. – Nie tylko dlatego, że istniały obawy, że ci ze świata nie dojadą. Wiemy, jak nasi muzycy są spragnieni kontaktu z publicznością. Postanowiliśmy też zaprezentować grupę młodych polskich pianistów.

Koncerty fortepianowe Beethovena i solowe występy przygotowali zarówno ci, którzy objawili się w ostatnich latach, jak i ci, którzy planowali udział w tegorocznym, odwołanym Konkursie Chopinowskim. Ten swoisty przegląd rozpocznie 26-letni Szymon Nehring. W niedzielę ma zagrać V Koncert Beethovena, a w poniedziałek sonaty Beethovena i Brahmsa.

– Beethoven jest dla mnie ojcem muzyki, którą dyryguję. Na niej w młodości człowiek się uczy, a potem w kolejnych dziesięcioleciach nabiera ona dla nas innego wymiaru – mówi Łukasz Borowicz, który na festiwalu poprowadzi... „Faniskę" Luigiego Cherubiniego. Beethoven był na prapremierze tej opery w Wiedniu, a kompozytora poważał.

– Współcześnie traktujemy Cherubiniego jako nudnego klasyka. A Beethoven inspirował się zapomnianą dziś „Faniską", pisząc „Fidelia", co wyraźnie słychać – dodaje Borowicz. „Faniska" to ciekawe polonikum. Jej bohaterem jest Zamoski, starosta Sandomierza, który przy pomocy kozackiego atamana Oranskiego porwał i uwięził Faniskę, żonę starosty rawskiego Rasinskiego, w której się zakochał.

Koncertowe wykonanie „Faniski" 20 października. Program całego festiwalu: www.beethoven.org.pl.

Mimo że z wiosny został przeniesiony na październik, nazwa pozostała: Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena. Przez 23 lata stał się jedną z muzycznych atrakcji nie tylko dla polskich widzów, więc jakakolwiek zmiana mogła być uznana za poddanie się pandemicznej sytuacji. Tego zaś organizatorzy chcieli uniknąć, gdy trwa Rok Beethovena i mamy 250. rocznicę urodzin kompozytora.

Do tego święta cały świat naprawdę przygotowywał się od kilku lat. Covid-19 ostro namieszał i z wielu planów nic nie wyszło. Należy żałować nieodbytych koncertów, ale samemu Beethovenowi pandemia nie zaszkodzi. Nadal będzie uważany za jednego z geniuszy.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”