Rzeczpospolita: Dokładnie rok temu, 15 marca 2017 r., odszedł Wojciech Młynarski – legenda polskiej muzyki i kabaretu, autor oraz tłumacz około 3 tysięcy tekstów piosenek. W hołdzie jego pamięci radiowa Trójka zorganizowała specjalny koncert, którego jest pan gospodarzem. Co znalazło się w repertuarze tego wydarzenia?
Jan Młynarski: Przede wszystkim usłyszymy piosenki, które znamy z jego twórczości. Zaprezentujemy je wspólnie z zespołem Młynarski Plays Młynarski, w którym solistką jest Gaba Kulka. Jedną z piosenek wykona również aktor Marian Opania. Na scenie pojawią się także Alicja Majewska z Włodzimierzem Korczem oraz Daria Zawiałow, która ostatnio króluje na listach przebojów z piosenką „Jeszcze w zielone gramy" napisaną przez mojego ojca. Oprócz tego zagramy utwory, które nie zostały przez niego napisane, ale wiążą się z jego życiem. Wystąpi Warszawskie Combo Muzyczne, które wyda wkrótce płytę poświęconą pamięci Stanisława Grzesiuka. Zagra również Jazz Band Młynarski-Masecki. To zespół stosunkowo nowy, który prezentuje polski jazz międzywojnia, w którym ojciec był absolutnie rozkochany.
Jaką rolę odegrał jazz w jego życiu?
Ojciec był wielkim fanem tego gatunku. Począwszy od jazzu tradycyjnego, skończywszy na tym nowoczesnym. Pamiętam, że muzyki słuchał głównie w samochodzie. Szczególnie uwielbiał pianistów, przede wszystkim Oscara Petersona, Errolla Garnera i Fatsa Wallera. Kochał też Ellę Fitzgerald. Poza tym wsłuchiwał się w Louisa Armstronga, Duke'a Ellingtona, Nat King Cole'a, Milesa Davisa. Ojciec nie opuszczał żadnego festiwalu Jazz Jamboree.
Czy tę fascynację jazzem widać także w jego twórczości?