Według danych Nielsen Music/ MRC Data album „McCartney III” w tygodniu zakończonym 24 grudnia sprzedał się w USA w 104 000 egzemplarzy. Poprzednia płyta sir Paula „Egypt Station” również zadebiutowała na pierwszym miejscu listy 22 września 2018 r. Osiągnęła lepszą sprzedaż 147 000 egzemplarzy, jednak w tamtym czasie wliczano do sprzedaży dystrybucję bonusowych płyt dołączanych na przykład do biletów na koncerty albo w innych pakietach. Od 9 października jest to już niemożliwe. Rynek koncertowy nie działa od wiosny.
Doskonałej sprzedaży „McCartney III” pomogła dostępność w wielu formatach: CD, winylowego LP, w tym z alternatywną okładką i kolorowym krążkiem. Struktura sprzedaży jest następująca: 53 000 CD; prawie 32 000 na winylowych płytach LP, 18 000 w wersji cyfrowej i 1000 na kasecie.
Zwraca uwagę znakomita sprzedaż winyli. To trzeci w skali tygodnia wynik od 1991 roku. Tylko „Lazaretto” Jacka White'a i „Vitalogy” Pearl Jam miało lepszy, odpowiednio - 40 000 i 34 000.
Prestiż sukcesu podnosi to, że McCartney pokonał Taylor Swift, najlepiej sprzedającą się Amerykankę 2019 i 2020 r. Najpierw dokonał tego w Wielkiej Brytanii, a teraz na jej rodzimym rynku.
Inna sprawa, że skala sukcesu przypomina różnice głosów w kampanii prezydenckiej. Płyta Taylor Swift „Evermore” sprzedała się w 102 000 tys. egzemplarzy.
Był to jej trzeci tydzień na liście. Sir Paul miał szczęście. Tydzień wcześniej ze swoim wynikiem byłby bowiem drugi. Być może McCartney pomógł nawet swojemu szczęściu. Premiera jego płyty planowana była tydzień wcześniej. Tylko on sam i jego wydawca wiedzą, czy zmiana terminu podyktowana została analizą kalendarza premier innych gwiazd.
Jeśli nawet – wygrywać też trzeba umieć. McCartney ćwiczy tę sztukę na listach przebojów od 1962 r., czyli od debiutu The Beatles.