Po raz kolejny o statuetkę Grammy powalczą nasi przedstawiciele muzyki klasycznej. Tym razem jest ich dwóch, obaj znaleźli się w tej samej kategorii, co więcej – na tej samej płycie.

O nagrodę jako najlepsze nagranie operowe roku ubiega się bowiem „Lohengrin” Richarda Wagnera. Jest to zapis inscenizacji z festiwalu w Bayreuth, dokonane w 2018 roku, a wydane kilka miesięcy temu przez Deutsche Grammophon. W przedstawieniu w roli tytułowej wystąpił Piotr Beczala, natomiast jako jego główny przeciwnik, Terlamund – Tomasz Konieczny. Był to historyczny, pierwszy występ dwóch polskich śpiewaków na tym festiwalu o ponad 130-letniej historii.

Obsadę głównych ról uzupełniała trójka wybitnych śpiewaków niemieckich, przede wszystkim Anja Harteros i legendarna Waltraud Meier, która wróciła na scenę w Bayreuth po 18 latach przerwy, a także Georg Zeppenfeld. Muzycznie „Lohengrina” przygotował najważniejszy obecnie dyrygent niemiecki, Christian Thielemann.

Należy wymienić te wszystkie nazwiska, ponieważ w przypadku najlepszych płyt operowych statuetkę Grammy otrzymują dyrygent, wykonawcy głównych rol oraz producent nagrania. Z tego względu wśród nominowanych nie ma w tym roku jeszcze jednego Polaka, Krzysztofa Warlikowskiego. Był on reżyserem inscenizacji „Wozzecka” Berga w Holenderskiej Operze Narodowej w Amsterdamie. Z tego przedstawienia powstało nagranie, które obecnie walczy o Grammy z „Lohengrinem.

Przypomnijmy, że z Polaków w tej dekadzie statuetki Grammy zdobyli: w 2013 roku Antoni Wit i orkiestra Filharmonii Narodowej za nagrania utworów Krzysztofa Pendereckiego, natomiast w 2014 roku – pianista Włodek Pawlik za album „Night in Calisia”.