"Eufonia": Węgrzy dodali nam życia

Finałowy występ Budapeszteńskiej Orkiestry Festiwalowej podniósł w sobotę temperaturę organizowanych po raz pierwszy w Warszawie „Eufonii”.

Publikacja: 02.12.2018 11:40

"Eufonia": Węgrzy dodali nam życia

Foto: materiały prasowe

Budapeszteński zespół należy do europejskiej czołówki i trudno się dziwić, skoro stworzył go i prowadzi Ivan Fischer, dyrygent, także europejskiej rangi oraz wybitny muzyk. Razem potrafią świetnie grać i co ważne – cieszą się ze wspólnego muzykowania, a ich radość ma wpływ na jakość interpretacji.

Na Festiwalu „Eufonie” Budapeszteńska Orkiestra Festiwalowa połączyła zabawę z wielką symfoniką. Z jednej strony były łatwo wpadające w ucho melodie Antonina Dvořáka („Legenda” i jeden z „Tańców słowiańskich”), z drugiej zaś – VI Symfonia tegoż kompozytora. Jej brawurowo zagrany finał stał się dowodem niezwykłej precyzji oraz porozumienia muzyków i jej dyrygenta.

A jakby tego było mało, członkowie Budapeszteńskiej Orkiestry Festiwalowej porzucili w pewnym momencie instrumenty i ku zaskoczeniu słuchaczy, ale chyba także organizatorów, zamiast zagrać instrumentalne opracowanie jednej z pieśni Dvořáka po prostu ją zaśpiewali, pokazując w tej prostej melodii morawskiej ładne zestrojenie głosów.

Tak prowadzony zespół o dużym składzie nie raził nawet potęgą brzmienia w I Koncercie fortepianowym Beethovena, choć ostatnia jego część bardziej była zbyt monumentalna. Partię solową zagrał młody węgierski pianista Zoltán Fejervári – o dobrej technice, ale jeszcze niezbyt wyrazistej osobowości.

Tym wyestępem zakończyła się pierwsza edycja Festiwalu „Eufonie” pomyślanego jako prezentacja dziedzictwa i współczesności krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Idea jest ciekawa, nasza wiedza o muzyce tego regionu jest dość wybiorcza, a przecież tworzyło tu wiele indywidualności kompozytorskich.

Przez dziewięć wieczór „Eufonie” pozostały wszakże głównie w kręgu wyborów dość oczywistych, kompozytorów takich jak Antonin Dvořák czy Bela Bartók ze swym bodaj najpopularniejszym dziełem – Koncertem na orkiestrę, Jean Sibelius z nie mniej znanym poematem „Finlandia” czy George Enescu z „Rapsodią rumuńską”. Ze swej strony dodaliśmy jubileuszowy koncert Krzysztofa Pendereckiego czy przebojową III Symfonię Henryka Mikołaja Góreckiego, opromienioną dodatkowo gwiazdorskim nazwiskiem Aleksandry Kurzak jako solistki.

„Eufonie” dopiero wchodzą na coraz ciaśniejszy festiwalowy rynek w Warszawie, więc muszą zdobyć widza atrakcyjnymi, ale i dość oczywistymi propozycjami. Na szczęście dziewięć festiwalowych dni zaproponowało jeszcze coś więcej, przede wszystkim wspaniały wieczór ciągle u nas rzadko grywanej muzyki Arvo Pärta.

Wysmakowany był program kameralnego koncertu dwóch czeskich kwartetów (Kwartet im. Zemlinky’ego i Kwartet Pražák) z utworami Polaka ze Słowacji – Romana Bergera, Stanisława Moniuszki i George Enescu. Ciekawą ofertę przyniósł wieczór muzyki elektronicznej przypominający dawne związki Norwega Arne Nordheima ze Studiem Eksperymentalnym Polskiego Radia.

Innym wydarzeniem stało się prawykonanie „DoubleCelloConcerto” Hanny Kulenty, a podjęła się tego orkiestra Filharmonii Lwowskiej, którą poprowadził Wołódymyr Sywochip. Dla ukraińskich muzyków, którzy przywieźli też neoromantyczne utwory swoich kompozytorów, była to zapewne wyprawa w inne rejony. Poprowadziła ich tam dwójka świetnych solistów – Magdalena Bojanowicz i Bartosz Koziak – grających na amplifikowanych wiolonczelach. Hanna Kulenty stworzyła muzykę wręcz transową, energetyczną, choć jej napięcie w środkowej części koncertu wyraźnie opadło. Za to finał był istnym wulkanem świetnie zaprogramowanych dźwięków.

Takich przykładów wzajemnego artystycznego współdziałania i inspiracji należałoby „Eufonio” życzyć w przyszłości. W licznych przemówieniach podczas końcowego koncertu organizatorzy festiwalu (Narodowe Centrum Kultury oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego) nie kryli zadowolenia. Zapowiedzieli oczywiście kolejne edycje. Oby zatem Eufonie się rozwijały, a nie powielały wyłącznie swego pierwszego sukcesu.

Budapeszteński zespół należy do europejskiej czołówki i trudno się dziwić, skoro stworzył go i prowadzi Ivan Fischer, dyrygent, także europejskiej rangi oraz wybitny muzyk. Razem potrafią świetnie grać i co ważne – cieszą się ze wspólnego muzykowania, a ich radość ma wpływ na jakość interpretacji.

Na Festiwalu „Eufonie” Budapeszteńska Orkiestra Festiwalowa połączyła zabawę z wielką symfoniką. Z jednej strony były łatwo wpadające w ucho melodie Antonina Dvořáka („Legenda” i jeden z „Tańców słowiańskich”), z drugiej zaś – VI Symfonia tegoż kompozytora. Jej brawurowo zagrany finał stał się dowodem niezwykłej precyzji oraz porozumienia muzyków i jej dyrygenta.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”
Kultura
Muzeum Historii Polski: Pokaz skarbów z Villa Regia - rezydencji Władysława IV