W razie wygranej w wyborach 12 grudnia Boris Johnsona, którego ugrupowanie przewodzi w sondażach, rok 2020 r. zdominują negocjacje Londynu z Brukselą o nowych warunkach prowadzenia handlu. Producenci pojazdów chcą, by zachować ich obecne stosunki z największym rynkiem eksportowym, jakim są kraje UE.

W razie przyjęcia jednak najgorszego scenariusza, W. Brytania będzie musiała zaakceptować reguły WTO o cle na pojazdy i podzespoły, co zwiększy koszty sektora, największego eksportera, o ponad 3,2 mld funtów (3,74 mld euro) rocznie — informuje Reuter.

„Malejący popyt i przenoszenie produkcji modeli do bardziej konkurencyjnych i przyjaznych miejsc doprowadzą do 2024 r. do spadku rocznej produkcji do zaledwie miliona pojazdów” — stwierdziła SMMT. W 2018 r. wyprodukowano 1,5 mln sztuk, ale w bieżącym roku spadek wyniósł dotąd 18 proc. z powodu mniejszego popytu na diesle, gorszego rynku w Chinach i braku zaufania konsumentów, bo nadal nie są znane warunki brexitu.

- Następny rząd musi zrealizować ambicje, konkurencyjne warunki prowadzenia działalności biznesowej i zaangażowanie potrzebne do utrzymania motoryzacji w W. Brytanii — oświadczył prezes SMMT, Mike Hawes.