W Renault też nie chcą Carlosa Ghosna

Dzisiaj rada nadzorcza Renaulta ma zdecydować o przynajmniej tymczasowym zastąpieniu Carlosa Ghosna na stanowisku prezesa i dyrektora generalnego.

Aktualizacja: 20.11.2018 10:53 Publikacja: 20.11.2018 10:46

Carlos Ghosn

Carlos Ghosn

Foto: Bloomberg

Libańczyk z francuskim paszportem został w poniedziałek aresztowany w Japoniii za to, że ukrywał przed fiskusem część swoich dochodów oraz za korzystanie z firmowych pieniędzy dla celów prywatnych. W Japonii takie postępowanie jest nie do zaakceptowania, a nawet nie do pomyślenia. We czwartek rada nadzorcza Nissana ma zdecydować o tym, czy powinien on pozostać na stanowisku prezesa Nissana i Mitsubishi.

Carlos Ghosn już od dawna nie był ulubieńcem francuskich władz, a w szczególności prezydenta Emmanuela Macrona, który zarzucał mu chciwość w domaganiu się coraz wyższych zarobków, zwłaszcza gdy Ghosn naciskał na podwyżkę do 7,1 mln euro rocznie (łącznie Ghosn kasował rokrocznie ponad 18 mln euro), co z kolei prezydent Macron uznał za przesadne i nieuzasadnione. Groził wtedy nawet wprowadzeniem ustawowego ograniczenia płac szefów firm francuskich. I spełnił tę groźbę, chociaż tylko pośrednio. W każdym razie w tej chwili udziałowcy mają znacznie więcej do powiedzenia w zatwierdzaniu płac szefów firm.

Ze swojej strony jednak rząd francuski i sam prezydent nie ustają w zapewnieniach, że Renault jest bezpieczny, a kluczowe jest teraz utrzymanie stabilności w aliansie Renault Nissan Mitsubishi, które łączą bardzo skomplikowane powiązania kapitałowe. To ważne, bo francuskie państwo ma w tym koncernie 19,7 proc. udziałów i jest tam największym akcjonariuszem. Z kolei Renault ma 43,4 proc. udziałów w Nissanie, a Renault Nissan Alliance są właścicielami 100 procent Mitsubishi Motors. Zdaniem ministra finansów i gospodarki Francji, Bruno le Maire, Ghosn nie jest już odpowiedni do tego, by kierować Renaultem. Francuski minister poinformował również, że jest w kontakcie ze swoim japońskim odpowiednikiem, bo w interesie gospodarek obydwóch krajów jest zachowanie tej firmy w niezmienionym stanie. W obecnej sytuacji jest bardzo mało prawdopodobne, aby Francuzi zdecydowali się na zmniejszenie swoich udziałów. Z pewnością natomiast będą starali się mocno zainteresować finansami Carlosa Ghosna, poużywają sobie na tym skandalu i zapewne postarają się o wzmocnienie Renaulta w japońsko-francuskiej układance. To z kolei będzie bardzo trudne, bo to Japończycy są tam i silniejsi i bogatsi.

Konflikt Ghosna z prezydentem Macronem pogłębił się wiosną tego roku, kiedy biznesmen zaczął naciskać na rząd francuski, żeby pozbył się udziałów w koncernie i na początek pozwolił Nissanowi odkupić 15 proc. akcji w Renault. Wiadomo było jednak, Ghosn jest tutaj bez szans, bo jedną z pierwszych decyzji Emmanuela Macrona po wygranych wyborach prezydenckich w 2015 roku, było właśnie podwyższenie udziałów w Renaulcie. A Ghosn był dosłownie do ostatniej chwili, nieświadom tego ruchu. Podobno prezydent obiecał, że to zwiększenie pakietu.

We wtorek akcje Renaulta taniały nadal — na otwarciu na paryskiej giełdzie ich kurs spadł o 2,6 proc. po tym, jak staniały o 8,5 proc. w poniedziałek.

Tak głęboki spadek oznacza, że rynek jest niespokojny o przyszłość francuskiej marki, do której należą również rumuńska Dacia i rosyjski Avtovaz.

Co więcej, niepokój może być również w Polskim Związku Narciarskim, ponieważ od tego sezonu Renault jest jednym z głównych sponsorów polskich skoczków. Na ich kombinezonach, podczas ostatnich zawodów w Wiśle, widniało logo Renaulta.

 

Libańczyk z francuskim paszportem został w poniedziałek aresztowany w Japoniii za to, że ukrywał przed fiskusem część swoich dochodów oraz za korzystanie z firmowych pieniędzy dla celów prywatnych. W Japonii takie postępowanie jest nie do zaakceptowania, a nawet nie do pomyślenia. We czwartek rada nadzorcza Nissana ma zdecydować o tym, czy powinien on pozostać na stanowisku prezesa Nissana i Mitsubishi.

Carlos Ghosn już od dawna nie był ulubieńcem francuskich władz, a w szczególności prezydenta Emmanuela Macrona, który zarzucał mu chciwość w domaganiu się coraz wyższych zarobków, zwłaszcza gdy Ghosn naciskał na podwyżkę do 7,1 mln euro rocznie (łącznie Ghosn kasował rokrocznie ponad 18 mln euro), co z kolei prezydent Macron uznał za przesadne i nieuzasadnione. Groził wtedy nawet wprowadzeniem ustawowego ograniczenia płac szefów firm francuskich. I spełnił tę groźbę, chociaż tylko pośrednio. W każdym razie w tej chwili udziałowcy mają znacznie więcej do powiedzenia w zatwierdzaniu płac szefów firm.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjadą na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie