Skala realizacji Mieszkania+ nie może budzić entuzjazmu

Rządowy program powinien zawierać również system zachęt do długoterminowego oszczędzania na cele mieszkaniowe – mówi Jacek Furga, przewodniczący komitetu do spraw finansowania nieruchomości w Związku Banków Polskich.

Aktualizacja: 21.02.2019 19:06 Publikacja: 21.02.2019 18:47

Skala realizacji Mieszkania+ nie może budzić entuzjazmu

Foto: materiały prasowe

Jesteśmy po targach budowlanych Budma w Poznaniu. Dużo mówiło się tam o Mieszkaniu+. Może nawet niewspółmiernie dużo, jeśli spojrzymy na liczbę zbudowanych w ramach programu mieszkań. Przypomnijmy: w ciągu dwóch lat powstało ich ok. 0,5 tys. W pana ocenie ten program może osiągnąć sukces?

Życzę programowi Mieszkanie+ jak najlepiej, bo niezależnie od sposobu jego realizacji każdy nowy lokal służy poprawie jakości sytuacji mieszkaniowej naszych rodaków. Natomiast rzeczywiście w środowisku ekspertów i uczestników rynku mówi się o tym programie coraz rzadziej i budzi on coraz mniej emocji. Chociażby ze wspomnianego powodu – skala tych kilkuset zrealizowanych mieszkań w sytuacji, gdy program został zadeklarowany już ponad trzy lata temu, ma się nijak do tego, co się dzieję na rynku. Przypomnę, że monitoringu rynku, który prowadzi Związek Banków Polskich, wynika, że w 2018 r. udzielono ponad 213 tys. kredytów na zakup lub budowę własnych mieszkań. A mieszkań oddanych do użytkowania było w sumie ponad 184 tys.

Myślę więc, że odpowiedź na pani pytanie jest prosta. Z drugiej strony może budzić zaskoczenie entuzjazm przedstawicieli instytucji państwowych. Wypowiedzi przedstawicieli strony rządowej podczas Budmy świadczyły o zupełnie innej sytuacji niż ta, o której rozmawiamy. Ten entuzjazm nie znajduje w moich oczach uzasadnienia.

Jeszcze w 2016 roku, kiedy tworzono program Mieszkanie+, mówiono, że będzie się on też opierać na systemie indywidualnych kont mieszkaniowych. Z tego pomysłu jednak się wycofano.

I to było niekorzystne rozwiązanie. Od lat mówi się o potrzebie długoterminowego oszczędzania, o budowaniu skłonności Polaków do oszczędzania. A produktów na to ukierunkowanych wciąż nie ma. Szkoda, że nie skorzystano z okazji, tym bardziej że była szansa uczynić użytek z propozycji Związku Banków Polskich. Od 2010 roku rekomendujemy każdemu nowemu ministrowi finansów czy ministrowi budownictwa powrót do idei kas oszczędnościowo-budowlanych. A więc do rozwiązań, które funkcjonują praktycznie w całej Europie, a na pewno w Europie Środkowo-Wschodniej – z wyjątkiem naszego kraju.

Jak wysoka powinna być premia od państwa, by Polacy zdecydowali się regularnie oszczędzać na cele mieszkaniowe?

Wszystko zależy od otoczenia. Myślę, że wystarczającą zachętą byłby fakt, iż po tych kilku latach oszczędzania nabywałoby się prawo do uzyskania kredytu o stałej i w miarę niskiej stopie procentowej. Więc tutaj nawet symboliczna premia na poziomie 5, może 10 proc. w pierwszym okresie oszczędzania byłaby zadowalająca.

Czy ZBP szacował, ile osób mogłoby być zainteresowanych oszczędzaniem w kasach?

Porównując atrakcyjność oszczędzania w kasach w trzech krajach sąsiednich: na Słowacji, w Czechach i na Węgrzech, szacujemy, że przy porównywalnych warunkach do systemu mogłoby rocznie przystąpić 300–500 tys. osób. Wzrost zatrzymałby się na poziomie od 4 do 5 mln oszczędzających. Są to jednak bardzo konserwatywne wyliczenia, 5 mln liczą bowiem kasy oszczędnościowe w Czechach, które mają czterokrotnie mniej ludności. Dla porównania, w Niemczech przy 80-milionowej populacji rachunków w kasach oszczędnościowo-budowlanych jest ponad 32 mln.

Jesteśmy po targach budowlanych Budma w Poznaniu. Dużo mówiło się tam o Mieszkaniu+. Może nawet niewspółmiernie dużo, jeśli spojrzymy na liczbę zbudowanych w ramach programu mieszkań. Przypomnijmy: w ciągu dwóch lat powstało ich ok. 0,5 tys. W pana ocenie ten program może osiągnąć sukces?

Życzę programowi Mieszkanie+ jak najlepiej, bo niezależnie od sposobu jego realizacji każdy nowy lokal służy poprawie jakości sytuacji mieszkaniowej naszych rodaków. Natomiast rzeczywiście w środowisku ekspertów i uczestników rynku mówi się o tym programie coraz rzadziej i budzi on coraz mniej emocji. Chociażby ze wspomnianego powodu – skala tych kilkuset zrealizowanych mieszkań w sytuacji, gdy program został zadeklarowany już ponad trzy lata temu, ma się nijak do tego, co się dzieję na rynku. Przypomnę, że monitoringu rynku, który prowadzi Związek Banków Polskich, wynika, że w 2018 r. udzielono ponad 213 tys. kredytów na zakup lub budowę własnych mieszkań. A mieszkań oddanych do użytkowania było w sumie ponad 184 tys.

Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu