Czy niemieckie media będą podawać pochodzenie przestępców?

W niemieckich mediach podawanie pochodzenia sprawcy lub podejrzanego należało w przeszłości do wyjątków. Teraz to się zmienia.

Publikacja: 02.07.2017 11:35

Czy niemieckie media będą podawać pochodzenie przestępców?

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Lokaj

Kiedy pod koniec 2016 roku policja aresztowała młodego uchodźcę podejrzanego o zgwałcenie i zamordowanie studentki we Fryburgu, świat dziennikarski nie był zgodny co do tego, czy informować, że podejrzany był Afgańczykiem, czy nie. Z obawy o dyskryminację mniejszości kodeks prasowy nakazywał bowiem dziennikarzom powstrzymanie się przed podawaniem pochodzenia sprawcy lub podejrzanego, jego przynależności do grupy religijnej czy społecznej, chyba że ma to związek z popełnionym czynem.

Media, które podały wtedy, że domniemany morderca jest afgańskim uchodźcą, argumentowały, że jeśli tego nie zrobią, czytelnicy zarzucą im świadome zatajanie faktów i nazwą „kłamliwą prasą". Taki zarzut padł już po nocy sylwestrowej w Kolonii w 2015 roku, gdzie grupy migrantów otaczały, okradały i molestowały tysiące kobiet. Początkowo media – z przyczyn etycznych – nie informowały, że sprawcami napadów na kobiety są w większości imigranci z krajów Afryki Północnej.

Uzasadniony interes publiczny

W marcu tego roku Niemiecka Rada Prasowa zmieniła brzmienie wytycznej w kodeksie prasowym. „Z reguły nie powinno wymieniać się pochodzenia, chyba, że istnieje w tym uzasadniony interes publiczny" – głosi przepis. „Podanie tych informacji może wywołać uprzedzenia wobec mniejszości" – zastrzega kodeks prasowy.

Zdezorientowanym dziennikarzom Niemiecka Rada Prasowa próbuje wytłumaczyć, czym jest ów „uzasadniony interes publiczny". Chodzi m.in. o ciężkie przestępstwa, takie jak zamach terrorystyczny, morderstwo czy zorganizowana przestępczość. Dziennikarze mogą też podać pochodzenie sprawcy lub podejrzanego, gdy jego biografia odegrała rolę w popełnionym czynie albo gdy przestępstwo wynika z przynależności do określonej grupy, np. mafii czy klanu.

– To może być wszystko i nic – krytykuje Christine Horz, medioznawczyni z Uniwersytetu w Bochum. – Każdą informację można usprawiedliwić interesem publicznym, w zależności od tego, którą grupę społeczną wybierze się za gwaranta tego interesu – wyjaśnia.

Również dla znawcy etyki dziennikarskiej Christiana Schichy z Uniwersytetu w Erlangen, pojęcie to jest bardzo abstrakcyjne. – Jeden interesuje się celebrytami, inny polityką, ktoś inny sportem – mówi. – Trudno powiedzieć, czym jest uzasadniony interes publiczny – dodaje.

Mało przydatne

Nowe brzmienie wytycznej nie zadowala też dziennikarzy. – To krok we właściwym kierunku, ale zasadniczy problem pozostaje – komentuje Helge Matthiesen, redaktor naczelny „General-Anzeiger" z Bonn. Ma na myśli to, że jeśli organy ścigania podają pochodzenie sprawcy, a media nie przekazują tego czytelnikom, posądzane są o zatajanie ważnych faktów i kłamstwa, bo informacje te i tak pojawiają się w sieci i mediach społecznościowych. – Ostatecznie decyzja należy do dziennikarza, który w każdym przypadku z osobna musi zadecydować, czy podać pochodzenie sprawcy – mówi Matthiesen.

Zasady te niewiele przydadzą się „Märkische Oderzeitung", dziennikowi wychodzącemu we Frankfurcie nad Odrą. – Z reguły podajemy o kogo chodzi, bo to ważne dla naszych czytelników – mówi redaktor Dietrich Schröder. – Na pograniczu przestępczość należy do dnia powszedniego. Nie możemy tego pomijać, a dyskryminujących stereotypów już dawno się wyzbyliśmy – podkreśla Schröder.

„Sächsische Zeitung”: bez wyjątku

Inną drogę wybrał regionalny dziennik z Drezna. Od roku „Sächsische Zeitung" oficjalnie narusza kodeks prasowy, podając obywatelstwo sprawców i podejrzanych, niezależnie od tego, czy chodzi o cudzoziemców, czy Niemców.

Twierdzi, że właśnie brak takich informacji sprzyja dyskryminacji. Redakcję przekonały o tym badania wśród prenumeratorów. Większość czytelników szacowała przestępczość wśród obcokrajowców na o wiele wyższą niż jest ona w rzeczywistości. – Niepodawanie narodowości potęguje u czytelników wrażenie, że sprawcami większości czynów karalnych są migranci – mówi Uwe Vetterick, redaktor naczelny „Sächsische Zeitung". – To o tyle alarmujące, że obcokrajowców w naszym regionie jest mało, a ci którzy tu mieszkają są dobrze zintegrowani – dodaje.

Odkąd dziennik podaje pochodzenie sprawcy, wiadomo, że są nimi z reguły Niemcy, a tylko rzadko cudzoziemcy. Vetterick ma nadzieję, że taktyka gazety zmieni postrzeganie rzeczywistości przez czytelników. O rezultatach przekona się na początku 2018 roku, kiedy dziennik zleci miejscowemu uniwersytetowi kolejną analizę.

DPA: częściej o pochodzeniu

Niebawem pochodzenie sprawców będzie podawać więcej niemieckich mediów. Zapowiedziała to m.in. Niemiecka Agencja Prasowa (DPA).

Środowisko dziennikarskie jest podzielone. – Odbiorcy są w stanie sami ocenić, że nie chodzi o wszystkich przedstawicieli danego kraju – uważa Christian Schicha. Christine Horz z kolei obawia się, że nowe brzmienie wytycznej kodeksu prasowego może „kusić" dziennikarzy, którzy będą chcieli sprawdzić co chce usłyszeć domniemana większość. – I staną się piłeczką skrajnie prawicowych interesów – mówi Horz.

Kodeks prasowy nie jest jednak ustawą i nie ma mocy wiążącej. Redakcja, która go naruszy, nie musi obawiać się większych sankcji.

 

Kiedy pod koniec 2016 roku policja aresztowała młodego uchodźcę podejrzanego o zgwałcenie i zamordowanie studentki we Fryburgu, świat dziennikarski nie był zgodny co do tego, czy informować, że podejrzany był Afgańczykiem, czy nie. Z obawy o dyskryminację mniejszości kodeks prasowy nakazywał bowiem dziennikarzom powstrzymanie się przed podawaniem pochodzenia sprawcy lub podejrzanego, jego przynależności do grupy religijnej czy społecznej, chyba że ma to związek z popełnionym czynem.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?