Związek zawodowy Unite jest nieugięty. Ucierpi 91 przewoźników latających z tego portu. Równolegle toczą się rozmowy ostatniej szansy w British Airways. Zarząd i przedstawiciele związku zawodowego pilotów Balpa zdecydowali się w ostatni piątek ponownie siąść do stołu negocjacyjnego – informuje BBC. Brytyjczycy są oburzeni, ponieważ piloci BA należą do elity zarobkowej na Wyspach, a średnia płaca sięga 167 tys. funtów rocznie, chociaż niektórzy z nich zarabiają po 200 tys. Ale początkujący pilot zarabia tam 27 tys. funtów rocznie, a dodatkowo jeszcze musi w ratach zwrócić przewoźnikowi koszty szkolenia wycenione na 100 tys. funtów.

Jak na razie Balpa odrzuca ofertę podwyżki w wysokości 11,5 proc. rozłożonej na 3 lata. Willie Walsh, prezes International Airlines Group (IAG), do której należą BA uważa, że oferta zarządu jest uczciwa.

Czytaj także: Jak odkorkować europejskie niebo

Z kolei zarząd Heathrow, który nie jest w stanie powstrzymać protestu pracowników kontroli bezpieczeństwa jest w stałym kontakcie z przewoźnikami korzystającymi z tego lotniska i zaleca konsolidację rejsów (czyli np. podstawienie większej maszyny zamiast dwóch mniejszych rejsów), bądź zmianę rezerwacji na inną trasę. Przewodniczący Unite, Wayne King ostrzega, że strajk zaplanowany na 5-6 sierpnia jest wyrazem "rosnącego gniewu" i jedynie zapowiedzią tego, co może wydarzyć się w przyszłości.

Pasażerowie są wściekli, bo jeszcze w niedzielę rano 4 sierpnia nie byli w stanie dowiedzieć się nic o statusie swojego rejsu. Poranny rejs LOTu na Heathrow nie był odwołany — wynika z informacji na stronie warszawskiego Lotniska Chopina. Z kolei na stronie Heathrow zarząd portu dziękuje za cierpliwość i radzi utrzymywać stały kontakt z przewoźnikiem, tak aby uniknąć niepotrzebnego stresu.