Pasażerom pieniądze się należą. Linie wolą nie płacić

Kryzys wywołany pandemią koronawirusa uziemił linie lotnicze i pasażerów. Ci, którzy mieli wykupione bilety na podróże w czasie zarazy chcą teraz odzyskać swoje pieniądze. Przewoźnicy robią wszystko, aby zatrzymać je jak najdłużej. Najchętniej na zawsze.

Publikacja: 02.04.2020 14:27

Pasażerom pieniądze się należą. Linie wolą nie płacić

Foto: AFP

Taka postawa przewoźników jest niezgodna z prawem. Za nieodbyte podróże pasażerom pieniądze się po prostu należą. Chyba, że chcą wesprzeć przewoźników w tych trudnych czasach i są gotowi na zamrożenie gotówki.

Tuż po wybuchu pandemii, kiedy już było oczywiste, że transport lotniczy stanie jej pierwszą i być może największą ofiarą, kancelarie prawne wyspecjalizowane w odzyskiwaniu odszkodowań od linii lotniczych poinformowały, że zawieszają dochodzenie roszczeń w imieniu pasażerów. Teraz jednak, kiedy wiadomo, że drastyczne ograniczenie w transporcie lotniczym przedłuży się nawet do późnej jesieni, a pasażerowie nie są w stanie wyegzekwować odszkodowań za opóźnione i odwołane rejsy, bo linie potrzebują gotówki, firmy żyjące z odzyskiwania wpłat ich klientów znów się uaktywniły.

A chodzi o ogromne pieniądze. Według Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) linie lotnicze dysponują obecnie kwotą ok. 61 mld dolarów z wpływów ze sprzedaży biletów. A gdyby chciały tylko w Europie zwrócić gotówkę pasażerom za odwołane podróże do końca maja, musiałyby wyłożyć na ten cel 10 mld dol. Te pieniądze są im potrzebne, jak nigdy wcześniej. Tak samo zapewne, jak i niedoszłym pasażerom, którzy zamrozili w ten sposób czasami nawet tysiące dolarów. I tym samym zafundowali przewoźnikom szybką pomoc publiczną.

„Ustawodawstwo dotyczące praw pasażerów jest jasne. Jeśli pasażer nie otrzymał dostępu do usługi, za którą zapłacił, powinien otrzymać zwrot pieniędzy. Mogą oni również wymienić te pieniądze na voucher, pod warunkiem jednak, że wyraził na to zgodę. I te zasady obecnie obowiązują — powiedziała Adina Valean, unijna komisarz ds. transportu. Przyznała jednocześnie, że zastosowanie tej zasady oznaczałoby poważne kłopoty dla przewoźników. — Dlatego zastanawiamy się nad tym jak teraz możemy pomóc przewoźnikom, aby mogli sobie poradzić z brakiem gotówki, ale aby prawa pasażerów były przestrzegane — mówiła Adina Valean. — Jesteśmy gotowi pójść dalej, tak aby umożliwić przewoźnikom szybko powrót do świadczenia usług tak szybko jak to tylko będzie możliwe po wygaśnięciu pandemii. I mam nadzieję, że takie warunki pojawią się już tego lata, także dla branży turystycznej nieodłącznie związanej z podróżowaniem. Dlatego chcemy, aby te środki były jednocześnie i elastyczne, i skuteczne – dodała.

Przewodnicząca Komisji Transportu i Turystyki Parlamentu Europejskiego, Karima Delli nie neguje, że linie lotnicze powinny otrzymać wsparcie, tyle że nie kosztem praw pasażerów, bo muszą być one respektowane. —Każdy jest za coś odpowiedzialny. Dlatego kraje członkowskie muszą jak najszybciej przygotować odpowiednie środki dla najbardziej narażonych na skutki kryzysu. Firmy muszą jednak działać zgodnie z prawem, a obywatele muszą ograniczyć podróże i zostać w domu — mówiła Karima Delli, która jest członkiem francuskiej Partii Zielonych znanej z krytyki linii lotniczych.

2 kwietnia przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała, że wszelkie zasady wsparcia państwa zostały zawieszone. Ostatecznie jednak nie wiadomo, co miałoby to oznaczać. Dlatego linie lotnicze wymyślają najróżniejsze tricki, aby przetrzymać pieniądze jak najdłużej. Po ich stronie jest oczywiście IATA, a wiceszef tej organizacji odpowiadający za rynek europejski, Rafael Schwartzman nie ukrywa, że to właśnie vouchery pozwolą liniom przetrwać. I jeśli ktoś rzeczywiście jest gotowy przystać na taką opcję, to jest ona korzystna, ponieważ np. Wizz Air oferuje kupony o wartości wyższej o 20 proc. od wpłaconej kwoty. LOT proponuje zniżki kwotowe i procentowe na kolejne podróże, ale w ostateczności jest gotów zwrócić pieniądze. Lufthansa odmawia wypłaty odszkodowań argumentując, że jeszcze nie wszystkie jej rejsy zostały odwołane (na razie 95 proc.), umożliwia więc loty w innym terminie, ale nie oferuje jakichkolwiek bonusów. Swiss i Ryanair są najbardziej oporne i tłumaczą, że zajmują się w tej chwili wyłącznie zmianami rezerwacji. Podobny komunikat zamieścił na swojej stronie fiński Finnair.

Generalnie jednak wszystkich unijnych przewoźników obowiązuje takie samo prawo bez dowolności interpretacji. Dlatego z pewnością kancelarie prawne w najbliższej przyszłości będą miały bardzo dużo pracy.

Taka postawa przewoźników jest niezgodna z prawem. Za nieodbyte podróże pasażerom pieniądze się po prostu należą. Chyba, że chcą wesprzeć przewoźników w tych trudnych czasach i są gotowi na zamrożenie gotówki.

Tuż po wybuchu pandemii, kiedy już było oczywiste, że transport lotniczy stanie jej pierwszą i być może największą ofiarą, kancelarie prawne wyspecjalizowane w odzyskiwaniu odszkodowań od linii lotniczych poinformowały, że zawieszają dochodzenie roszczeń w imieniu pasażerów. Teraz jednak, kiedy wiadomo, że drastyczne ograniczenie w transporcie lotniczym przedłuży się nawet do późnej jesieni, a pasażerowie nie są w stanie wyegzekwować odszkodowań za opóźnione i odwołane rejsy, bo linie potrzebują gotówki, firmy żyjące z odzyskiwania wpłat ich klientów znów się uaktywniły.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Chiny potajemnie remontują rosyjski statek przewożący broń z Korei Północnej
Transport
Cywilna produkcja ciągnie Boeinga w dół
Transport
PKP Cargo ma nowy tymczasowy zarząd
Transport
Prezes PKP Cargo stracił stanowisko. Jest decyzja rady nadzorczej
Transport
Airbus Aerofłotu zablokował lotnisko w Tajlandii. Rosji brakuje części do samolotów