Linia nie poleci więc do Ameryki Południowej, na Karaiby, do RPA , ale także do kilku krajów europejskich, w tym do Wlk Brytanii, oraz do tych wszystkich krajów, gdzie załogi nocują. Decyzja nie jest zaskoczeniem, bo już w ostatnim tygodniu premier Holandii, Mark Rutte zapowiedział, że zasady obowiązujące w podróżach lotniczych zostaną zaostrzone. Nowe przepisy mają jeszcze być tematem debaty w parlamencie, ale będzie to tylko formalność. Holandia jest w tej chwili zdeterminowana, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się pandemii COVID-19.

W ramach prób wyhamowania pandemii koronawirusa rząd holenderski nakazał wszystkim odlatujących z portów lotniczych w tym kraju czyli załogom i pasażerom zrobienie przed wylotem dwóch testów PCR i wykrywającego antygeny. Takie same zasady obowiązują wszystkich, którzy chcieliby polecieć do Holandii. KLM zgadza się z tymi zasadami, bo w ten sposób nie ma już zagrożenia, że członkowie załóg mogliby zostać zatrzymani w porcie docelowym na kwarantannę, gdyby okazało się, że ktoś z pracowników pokładu, bądź kokpitu przed rejsem powrotnym miałby wynik pozytywny.

KLM dotychczas miał rozwiniętą siatkę rejsów międzykontynentalnych, w tym niedrogie połączenia na Karaiby, np. na Dominikanę, czy Antyle.

Przy tym linia przyznaje, że straty z powodu zawieszenia tras długodystansowych nie będą wielkie, ponieważ i tak niewielu jest pasażerach, którzy teraz chcą latać na długich trasach. Będzie jednak problem z rejsami cargo i repatriacyjnymi, które dla przewoźników czasie pandemii były źródłem znaczących przychodów. Teraz jednak samoloty musiałyby latać bez załóg, a to nie jest możliwe.

Jest jeszcze jeden problem: transport szczepionek do Ameryki Południowej, przede wszystkim do Meksyku, Panamy, Kolumbii, Brazylii i Argentyny, czym zajmowały się KLM. To właśnie przez Schiphol w Amsterdamie samolotami KLM transportowane były szczepionki przeciwko COVID-19 produkowane w Rosji, Chinach, oraz Indiach. Teraz ten transport będzie musiał zostać wstrzymany.