Amerykanie złożyli zamówienie w niecałe 3 tygodnie po decyzji Ryanaira, który zamówił 75 MAX-ów, co było zdecydowanym wsparciem ich producenta. Boeing walczy o przywrócenie dynamiki w produkcji i sprzedaży tych samolotów, które wkrótce wrócą do latania po ponad 20 miesiącach uziemienia.

- Chcemy zachować silny bilans, więc w takich czasach jak te możemy być innego zdania i wykonywać ruchy, aby zasadniczo poprawić konkurencyjną pozycję firmy — powiedział Reuterowi prezes Alaska Airlines, Brad Tilden. Nie chciał ujawnić, ile ostatecznie zapłaci za te maszyny ani czy Airbus złożył konkurencyjną propozycję. Przed uziemieniem MAX-ów Alaska zamówiła 37 takich samolotów. Obecnie jest w bardzo dobrej sytuacji finansowej, po pandemii może być bardziej konkurencyjna od innych linii.

Kupujący może liczyć na duży opust w cenie ze względu na znane kłopoty MAX-ów i malejący popyt na samoloty w czasie kryzysu sanitarnego. Nawet jeśli ostateczna cena będzie ułamkiem ceny katalogowej 129 mln dolarów, to nowa umowa pozwoli producentowi ograniczyć odpływ gotówki wywołany nagromadzeniem ok. 450 samolotów, których nie mógł dostarczyć.

Obecny zakup przyspiesza odchodzenie tej linii od samolotów Airbusa i przestawianie się na Boeinga. Alaska miała flotę wyłącznie boeingów do czasu kupienia jej w 2016 r. przez Virgin America. Obecnie ten piąty przewoźnik w USA z siedzibą w Seattle ma 166 starszych B737 i 71 z rodziny Airbusa A320. W listopadzie Alaska Air Group podała, że wynajmie od Air Lease Corp 13 B737 MAX 9 i sprzeda tej firmie 10 A320.