Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA), która 12 marca zamknęła europejską przestrzeń powietrzną dla tych maszyn (kilkadziesiąt minut wcześniej takie polecenie wydał Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej Urząd Lotnictwa Cywilnego) prowadzi własne analizy systemów i oprogramowań tych maszyn. Właśnie poinformowała, że w Europie maszyny nie będą miały prawa wzbić się w powietrze, dopóki wszystkie wątpliwości nie zostaną wyjaśnione. „Zakończenie niezależnych analiz EASA jest warunkiem wstępnym do tego, by te samoloty mogły wrócić do latania” — napisał rzecznik agencji. Taka niezależność w przypadku EASA nie jest niczym nadzwyczajnym, ale zazwyczaj współpraca między obydwoma agencjami należała do wzorowych i opierała się na wzajemnym zaufaniu. Teraz, na skutek niejasnych procedur FAA, t o zaufanie zostało nadszarpnięte, bo po katastrofie Boeinga Ethiopian Airlines, EASA nakazała uziemienie Maxów, nie czekając aż to zrobią Amerykanie.