Porządnie zdokumentowana, dobrze napisana i wydana książka to rzadkość. „Hotel Bristol" – taki właśnie jest. Autorki zadały sobie sporo trudu, by odtworzyć dzieje miejsca będącego tematem wielu anegdot i pikantnych opowiastek.
Potraktowały te ostatnie jako ozdobniki historii opowiedzianej z rozdziałami dygresyjnymi o szczególnych wydarzeniach bądź postaciach. „Hotel Bristol" jest przede wszystkim barwnym freskiem z historii Warszawy i Polski.
Pierwsza przekroczyła progi Bristolu 19 listopada 1901 r. Emilia Finot, o której nie wiadomo nic. Nazwę hotel zawdzięcza lubiącemu luksusowe podróże angielskiemu hrabiemu, który stał się patronem eleganckich hoteli XIX-wiecznej Europy. Bristol był tak reprezentacyjnym miejscem, że w 1908 r. niemiecka kolonia wespół z konsulatem i rosyjskimi oficerami chciała zorganizować w nim obchody urodzin cesarza Wilhelma II. Nie dopuściła do tego grupa polskich arystokratów, grożąc bojkotem lokalu.
Ignacy Paderewski, jeden z głównych akcjonariuszy hotelu, zamieszkał w nim po raz pierwszy dopiero w 1918 r., zajmując apartament nr 105. Miejsce to stało się świadkiem historycznych rozmów państwowych, a Bristol przez pewien czas – siedzibą nowego rządu. Na kartach historii zapisał się też we wrześniu 1939 r., gdy w czasie walk o Warszawę w podziemiach hotelu schroniło się ponad tysiąc osób, a potem i szpital polowy.
Tu także Stefan Starzyński żegnał się z żołnierzami przed pójściem do niewoli. Paradoksalnie w czasie okupacji Bristol pracował ze zdwojoną siłą – większość pokoi była zajęta, wydawano około 2 tysięcy posiłków (przed wojną 600–700).